Nie ulega wątpliwości, że motorem wczorajszych wzrostów był gwałtowny wzrost akcji Elektrimu. Warto zwrócić uwagę, że niezaspokojony popyt na walory Elektrimu, jaki był widoczny podczas dogrywki, wynosił około 190 mln zł. Nie chciałbym się zbyt długo zatrzymywać akurat na tym papierze, niemniej jednak tej wielkości wygenerowany popyt to kolejny sygnał świadczący o sile całego rynku, a nie tylko jednej spółki. Generalnie wydaje się, że wciąż mamy do czynienia ze znacznym napływem kapitałów, głównie krajowych, ale nie jest to zły sygnał, lecz jedynie potwierdzenie siły tegoż kapitału. Warto też zwrócić uwagę na znaczne zwiększenie w ujęciu nominalnym lokat w akcje przez fundusze emerytalne. Myślę, że fakt, iż obecnie największy pod względem aktywów fundusz emerytalny znacznie zawyżył średnią udziałów akcji w aktywach ogółem, może spowodować automatycznie większe zaangażowanie w akcje pozostałych funduszy. Starając się określić możliwy scenariusz dalszego rozwoju sytuacji na polskiej giełdzie, wciąż podtrzymuję tezę, że możemy mieć do czynienia z bardzo mocnym grudniem i pewnym osłabieniem w styczniu. Powszechne przekonanie co do tzw. efektu stycznia, które dodatkowo jest potęgowane rozwiązaniem (miejmy nadzieję) problemu roku 2000, rodzi zagrożenie, że to właśnie teraz spore kapitały angażują się w rynek. W styczniu może dojść do sytuacji, kiedy większość krajowych instytucji, będzie jedynie oczekiwała na wzrosty, a zagraniczne fundusze nie będą angażować swoich środków od pierwszego dnia nowego roku i w rezultacie może nas spotkać niespodzianka, co nie zmienia dość pozytywnych prognoz w średnim terminie.
.