Budownictwo mieszkaniowe
Budownictwo mieszkaniowe nie jest w stanie pobudzać rozwoju gospodarczego. Nie pomoże tu państwo, nic nie zmienią też ulgi podatkowe, które są nieefektywne. Kluczem do sukcesu jest m.in. rozwój rynku instrumentów finansowych wspierających budownictwo i urealnienie - obecnie regulowanych - czynszów. Takie są wnioski z dyskusji przedsiębiorców i ekonomistów zorganizowanej przez Krajową Izbę Gospodarczą.- Budownictwo nie jest na liście państwowych priorytetów, a społeczeństwo ciągle jest zwodzone iluzją nadchodzącego mieszkaniowego boomu. Mówienie o tym, że "mieszkaniówka" może być kołem zamachowym gospodarki, a państwo jest głupie i tego nie widzi, jest umacnianiem tej iluzji. Im więcej priorytetów, tym więcej państwa w gospodarce, a w związku z tym - wyższe podatki - mówił Aleksander Paszyński, były minister budownictwa. Wśród wad systemu budownictwa mieszkaniowego A. Paszyński wymienił m.in. złą strukturę branży. Według niego, nie powinno być tak, że główną rolę spełnia budownictwo własnościowe. Tutaj do spełnienia ważną rolę ma państwo, choć nie musi ona polegać na dotowaniu tej formy mieszkalnictwa, a np. na wspomaganiu powstawania rynku "budowlanych" instrumentów finansowych.Według większości uczestników dyskusji, nie ma co liczyć na zwiększenie finansowego zaangażowania się państwa, m.in. ze względu na koszty starych programów mieszkaniowych, jakie budżet nadal ponosi. Chociaż według Leszka Trojnara z PKO BP, wydatki te nie są duże. - Nie mogę już słuchać, że państwo ponosi wysokie koszty zaszłości, co uniemożliwia mu efektywne wspomaganie budownictwa mieszkaniowego. To nie jest żadne olbrzymie wyrzucanie pieniędzy. Część z nich - jak np. refundacja premii mieszkaniowych - jest przeznaczana na bieżące inwestycje - powiedział L. Trojnar.Zdaniem Krzysztofa Dzierżawskiego z Centrum im. Adama Smitha, twierdzenie, że państwo w niewielkim stopniu finansuje "mieszkaniówkę" to mit. - W 1996 r. bezpośrednio z budżetu przeznaczono 4 mld zł. Do tego należy doliczyć wydatki gmin, odpisy z tytułu ulg podatkowych i preferencyjnej stawki VAT. Razem było to ok. 10 mld zł - wyliczał K. Dzierżawski. Według niego, problem nie polega na wielkości nakładów, tylko na ich nieefektywności. Przykładem są ulgi podatkowe. - Im większe wykorzystanie ulg, tym mniej buduje się domów. Rozumowanie, że pozostawienie ulg przyniesie korzyści branży, jest błędne - uważa K. Dzierżawski.
M.CH.