Jak dominacja internetu wpłynie na strukturę biznesu

Rosnąca rola internetu w działalności gospodarczej skłania do rozważań nad przyszłością przedsiębiorczości. Oczekuje się, że dzięki szybkiej i sprawnej łączności znacznym zmianom ulegnie struktura przemysłu, handlu oraz innych dziedzin usług. Ważniejsza od tradycyjnych aktywów stanie się wiedza, inicjatywa i umiejętność opanowania rynku. Jednocześnie większy wpływ na losy firm będą mieli ich udziałowcy, a globalizacja gospodarki doprowadzi do ujednolicenia zasad postępowania przedsiębiorców.

Burzliwy rozwój usług internetowych i coraz szersze zastosowanie nowoczesnych form łączności w zarządzaniu przedsiębiorstwami nasuwa pytanie, jak w przyszłości będą wyglądać typowe firmy przemysłowe czy handlowe. Rozważania na ten temat opublikował "The Wall Street Journal Europe". Pomijając najbardziej skrajne przewidywania, że dojdzie do likwidacji tradycyjnej, znanej od 150 lat struktury przedsiębiorczości, za prawdopodobną uznano radykalną zmianę zarządzania firmami oraz ich działalności.Oczekuje się, że w coraz liczniejszych dziedzinach większe znaczenie będzie mieć nie tyle wytwarzanie konkretnych produktów, ile wiedza, którą dysponują przedsiębiorcy i pracownicy. Mało przydatne staną się dotychczasowe wzory, na których współczesne przedsiębiorstwa opierają swój rozwój i sukcesy. W nowym stuleciu będą one musiały uwzględnić nowe realia technologiczne oraz wymogi społeczne i zastosować inne, bardziej przydatne w zmienionych warunkach metody działania, aby nie pozostać w tyle za konkurencją. Ponadto globalizacja gospodarki wymusi ujednolicenie zasad, których powinni przestrzegać przedsiębiorcy, a także ich codziennej praktyki.Wszechstronność ustąpi przed specjalizacjąJednym z przykładów zmian, jakie nastąpią w erze internetu, jest spodziewana modyfikacja działalności detalicznych firm handlowych. Obecnie w krajach wysoko rozwiniętych dominują w tej sferze usług olbrzymie supermarkety i domy towarowe. Jednak ich dotychczasową potęgę zaczynają podważać firmy wyspecjalizowane w handlu za pośrednictwem łączy elektronicznych, takie jak eBay czy Amazon.com. Nawet jeśli część klienteli nie zrezygnuje z odwiedzania tradycyjnych sklepów i domów towarowych, przyszłość powinna należeć do tych przedsiębiorstw, które zrezygnują z kosztownych obiektów handlowych, licznego personelu i rozbudowanego transportu na rzecz obsługi klientów przez małe ośrodki przyjmujące zamówienia oraz koordynujące dostawy zamówionych towarów i świadczenie usług.W tych warunkach wielkie monolity, które zajmują się wszystkim, prawdopodobnie ustąpią miejsca spółkom wyspecjalizowanym w poszczególnych dziedzinach. Jednocześnie powinno dojść do zacieśnienia między nimi wzajemnych powiązań. Dodatkowym wnioskiem z tego rozumowania jest potrzeba istnienia firm o różnych rozmiarach, od bardzo dużych do niewielkich.Stwierdzenie to kłóci się z dotychczasową metodą ograniczania kosztów głównie poprzez zwiększanie skali produkcji czy usług. Wymagało to olbrzymiego kapitału, dzięki któremu możliwa była budowa wielkich fabryk zatrudniających tysiące pracowników. W ten sposób w jednym miejscu skupiano cały proces wytwórczy, od surowców po produkt finalny, eliminując koszt gromadzenia materiałów i półproduktów z setek małych firm. Tak właśnie na początku XX wieku powstały zakłady Forda.Wiedza i inicjatywa ważniejsze od zasobówNasuwa się też inny wniosek. Otóż koncentracja olbrzymich środków trwałych przestała być warunkiem, a także gwarancją sukcesu. Bardzo mało tego rodzaju aktywów mają na przykład robiące ostatnio karierę firmy internetowe czy producenci oprogramowania komputerowego, tacy jak Microsoft. Tymczasem kapitalizacja rynkowa informatycznego giganta przewyższa wielokrotnie kapitał największego na świecie producenta samochodów - General Motors, który rozporządza olbrzymimi środkami trwałymi.W erze internetu o sukcesach przedsiębiorstw będą decydować przede wszystkim czynniki bardziej ulotne, a więc zdolnościktantów (potwierdzenie tego można zaobserwować na przykład w działalności firmy Intel) czy sprawność twórców oprogramowania, czego dowodem są osiągnięcia Sun Microsystems. Nie mniej istotny wpływ na wyniki spółek powinny też mieć umiejętności marketingowe, o czym przekonał się potentat branży kosmetycznej Procter & Gamble. Duże znaczenie będzie mieć nawet ogólny styl prowadzenia przedsiębiorstwa.Charakterystyczne jest pod tym względem podejście obecnego szefa koncernu Ford Jacquesa Nassera. Stara się on, by kierowana przez niego firma wychodziła bardziej niż jej konkurenci naprzeciw oczekiwaniom klienteli. Chciałby też ograniczyć wytwarzanie części do produkowanych samochodów, co oznacza odejście od tradycyjnej strategii twórcy koncernu. Ponadto kierownictwo stara się pobudzić inicjatywę pracowników, aby - nie czekając na instrukcje z góry - podejmowali działania prowadzące do podniesienia wartości rynkowej firmy.Niektórzy eksperci i przedsiębiorcy zastanawiają się nawet, czy sama wiedza oraz dostęp do sieci internetowej, wsparte elastycznymi powiązaniami z dostawcami i kooperantami, mogą całkowicie zastąpić tradycyjne aktywa. Wydaje się jednak, że perspektywa taka jest mało realna. Według Toma Petersa, autora licznych prac poświęconych nowym formom zarządzania, mimo zmian wymuszanych przez postęp w dziedzinie połączeń internetowych, niektóre wielkie koncerny, takie jak Shell czy Exxon, nieprędko zrezygnują z obecnego stylu kierowania swą działalnością.Atutem pozostanie duża skala działalnościSpecjaliści przypuszczają, że nawet w gospodarce zdominowanej przez internet utrzyma się skłonność do tworzenia dużych organizmów. Przejawy tej tendencji widać już wyraźnie u progu nowej ery. Przedsiębiorstwa reprezentujące najnowocześniejsze dziedziny wytwórczości i usług tworzą sieć wzajemnych powiązań, aby jak najprędzej osiągnąć odpowiednie rozmiary, dzięki którym będą mogły opanować pokaźną część rynku. Jest to szczególnie ważne dla nowo powstających spółek high-tech, dysponujących przodującą technologią, ale mających trudności z jej zastosowaniem na szerszą skalę.Prawidłowość tę potwierdza amerykański historyk przedsiębiorczości i publicysta Alfred Chandler. Przeprowadzone przez niego badania dotyczące przemysłu elektronicznego, farmaceutycznego i chemicznego wykazały, że największe sukcesy osiągnęły te firmy, które jako pierwsze podjęły skuteczną akcję marketingową, stworzyły odpowiednie produkty, a także infrastrukturę. Warto przy tym zwrócić uwagę na przedsiębiorstwa wyspecjalizowane w inżynierii genetycznej. Wprawdzie w tej dziedzinie pojawiło się wiele nowych firm, ale w dalszym ciągu rynek jest zdominowany przez tradycyjne spółki farmaceutyczne, które dysponują olbrzymim kapitałem oraz infrastrukturą i dzięki temu są w stanie rozpowszechnić nowe lekarstwa wynalezione przez małe, działające od niedawna firmy. Podobnie jest z większością innowacji dotyczących nowych zastosowań oprogramowania komputerowego. Powstają one najczęściej bez udziału informatycznych gigantów, ale na rynek wprowadza je przeważnie Microsoft.Troska o interesy udziałowcówJeżeli era internetu nie stanowi groźby dla istnienia wielkich przedsiębiorstw, nasuwa się pytanie, kto i w jaki sposób będzie sprawował nad nimi kontrolę. Nowojorski prawnik i doradca międzynarodowych organizacji finansowych Ira Millstein twierdzi, że firmy na całym świecie będą obowiązywały podobne reguły postępowania do tych, które od kilku lat starają się wprowadzić amerykańskie korporacje. Ich najważniejsze cechy to większa jawność dotycząca finansów przedsiębiorstwa oraz wzmocnienie uprawnień udziałowców. Wprawdzie nie powinno to doprowadzić do całkowitego ujednolicenia zasad, którymi będą kierować się przedsiębiorcy we wszystkich zakątkach kuli ziemskiej, ale nastąpi zapewne ich duże zbliżenie.W nowych warunkach zapewnienie akcjonariuszom godziwego zwrotu z kapitału będzie wymagać od przedsiębiorstw większej niż obecnie elastyczności, polegającej na zgraniu takich elementów, jak źródła finansowania, wybór odpowiedniego miejsca działalności, rynki zbytu czy zdolność sprostania konkurencji. Każdy z tych czynników może być związany z innym terenem, oddalonym o setki lub tysiące kilometrów.Wymuszona przez internet elastyczność dotknie też bezpośrednio zarówno kadrę kierowniczą przedsiębiorstw, jak i rzesze pracowników. Zdaniem ekspertów, jednostka nie będzie już mogła liczyć na stabilną pozycję w firmie w ramach istniejącej struktury organizacyjnej ani na stopniowy rozwój kariery. W nowych warunkach każdy powinien zadbać o wykształcenie własnego, specyficznego zestawu umiejętności, a następnie oferować go kolejnym pracodawcom. Z jednej strony, oznacza to koniec stabilności w sferze zatrudnienia, z drugiej zaś, daje dużą swobodę kształtowania własnej kariery zawodowej.W rozważaniach nad przyszłym kształtem przedsiębiorczości często pojawia się pytanie, czy w dobie internetu potrzebne będą bezpośrednie kontakty, a więc spotkania przedstawicieli współpracujących ze sobą firm, posiedzenia zarządów, rad nadzorczych i innych gremiów. Okazuje się, że nawet najbardziej zagorzali zwolennicy nowoczesnych form komunikacji nie wyobrażają sobie, aby w świecie biznesu można było zrezygnować z tradycyjnych sposobów kontaktowania się.

Andrzej Krzemirski