Pierwsze ostrzeżenie
Oczywiste jest, że amerykańskie spółki internetowe napędzają tamtejsze giełdy papierów wartościowych. Powstaje jednak pytanie, czy wejście w branżę internetową zawsze prowadzi do sukcesu.Wśród spółek internetowych panuje przekonanie, że nie wszystkie firmy mogą sprostać ogromnej konkurencji na rynku amerykańskim. Przykład stanowi oferta detaliczna handlu elektronicznego (e-commerce), która jest skierowana do konsumentów. Wiele spółek, wraz z ustaniem świątecznych zakupów, przeżywa trudne chwile, jak choćby Egghead.com, którego kurs po zanotowaniu ogromnego wzrostu w grudniu 1999 r., spadł na początku br. o 20% z powodu wykazanej przez firmę po trzech kwartałach 1999 r. straty 7,7 mln USD. Nawet Amazon.com, po ogłoszeniu informacji o niedotrzymaniu prognoz sprzedaży, zanotowała 5 stycznia br. 15-proc. spadek cen akcji. Wśród spółek internetowych, najbardziej dotkniętych załamaniem poświątecznym, można znaleźć sprzedawców kosmetyków, elektroniki użytkowej i zabawek. Według raportu firmy Nielsen/NetRatings, duży wpływ na wykazane straty miały wydatki na reklamę, które sięgnęły 1,7 mld USD w przypadku firm wchodzących na rynek (np. MotherNature.com wydał 15 mln USD). Znane marki i sieci detaliczne są dla przedsiębiorstw internetowych dużą konkurencją. Prawie połowa listy 50 najbardziej popularnych stron internetowych należy do tradycyjnych firm detalicznych, takich jak Toys 'R' Us czy Best Buy. Te firmy stale zwiększają wydatki na reklamę. Natomiast spółki internetowe, ze względu na chęć redukcji kosztów, zawężają swe kanały reklamowe tylko do poczty elektronicznej i współtworzenia swojej marki z partnerami internetowymi i detalicznymi. - Rok 2000 zapowiada ostateczną rozgrywkę pomiędzy sprzedawcami detalicznymi i spółkami internetowymi - stwierdził na łamach "Business Week" Jim Breyer, dyrektor zarządzający Accel Partners, funduszu venture capital w Dolinie Krzemowej. Analitycy do ogólnie trudnej sytuacji spółek internetowych dołączają możliwość wprowadzenia opodatkowania handlu elektronicznego, który, jak dotąd, jest zwolniony z obciążeń fiskalnych. Specjaliści podatkowi argumentują, że potrzebne jest wyrównanie szans wszystkich podmiotów gospodarczych. - Sklepy internetowe powinny być tak traktowane, jakby się znajdowały na głównej ulicy miasta - przyznał William F. Fox, profesor na University of Tennessee. Innego zdania jest Austan D. Goolsbee, ekonomista na University of Chicago, który obliczył, że opodatkowanie handlu w sieci może zmniejszyć ich liczbę nawet o 24%. Jednak odsetek zadeklarowanych użytkowników, którzy mimo zniesienia przywileju dla internetowego handlu, nie zmieniliby ilości kupowanych towarów przez internet, wynosiła 71%. Oznacza to, że wprowadzenie podatków w handlu elektronicznym nie dotknęłoby sprzedawców internetowych w stopniu spodziewanym przez A. Goolsbee. Zdaniem polityków, rozwój tego handlu, który z obrotem 10,5 mld USD w listopadzie i grudniu ubiegłego roku stanowi zaledwie 2% ogólnej sprzedaży detalicznej, powinien być nadal wspierany. - Sieć powinna pozostać nieopodatkowana, aż wstępną fazę rozwoju będzie mieć za sobą - stwierdził Steve Forbes, polityk kandydujący na stanowisko prezydenta USA.
K.Z.