Do niedawna życie menedżerów zarządzających aktywami wydawało się proste. Wyceniali spółki, śledzili trendy w gospodarce i kupowali akcje najbardziej atrakcyjnej - ich zdaniem - firmy. Jednak bardzo szybki rozwój w ostatnich latach tzw. nowej gospodarki, związanej ze spółkami z szeroko rozumianej branży high-tech, tj. firmami informatycznymi, telekomunikacyjnymi, biotechnologicznymi, a przede wszystkim tymi, które swoją działalność postanowiły oprzeć na internecie, doprowadził do rewolucji na rynku. Bardzo wyraźnie można teraz wyodrębnić tych, którzy w porę zdążyli zorientować się, że warto inwestować w high-tech, oraz maruderów mogących pochwalić się w najlepszym wypadku kilkunastoprocentową stopą zwrotu. Ci drudzy często stracili nie tylko pieniądze, lecz również klientów, a w wielu przypadkach nawet pracę.Zarządzający aktywami czują teraz ogromną presję zarówno ze strony swoich przełożonych, jak i klientów, którzy domagają się od nich osiągnięcia wyników jeszcze przed kilkoma laty uznawanych za wręcz niemożliwe. Jeszcze do niedawna np. na rynku brytyjskim za giełdowych liderów uznawano potentatów branży chemicznej - ICI czy Akzo Nobel, którzy w ciągu 30 lat osiągali średniorocznie wzrost kursów akcji o 10%. Jednak kogo interesują teraz takie zwyżki, jeśli akcje niektórych spółek z branży high-tech mogą wzrosnąć o 50% w ciągu jednej sesji. W rezultacie walory tradycyjnych spółek blue chip odsuwają się teraz w cień. Bardzo dobrze obrazują tę tendencję indeksy giełdowe. Wskaźnik amerykańskiego rynku technologicznego Nasdaq zwiększył się ponaddwukrotnie od początku 1999 r., podczas gdy Dow Jones w tym czasie zyskał zaledwie 10%. Także wskaźnik niemieckiego rynku Neuer Markt zwiększył się w tym okresie trzykrotnie, gdy indeks DAX zanotował 60-proc. zwyżkę. Brytyjski wskaźnik techMark, który zadebiutował w listopadzie 1999 r., zdołał już wzrosnąć o 240%, podczas gdy w tym czasie główny londyński indeks FT-SE 100 zyskał tylko 2%.Obecną sytuację w światowym zarządzaniu aktywami bardzo dobrze obrazują nagrody przyznane ostatnio przez firmę Lipper, badającą koniunkturę wśród brytyjskich funduszy powierniczych. Okazuje się, że zdecydowanie wśród wyróżnionych przeważały te instytucje, które zaangażowały środki w akcje spółek high-tech. Wiele nagród zebrał George Luckraft zarządzający ABM Amro Equity Income Fund, który w ub.r. osiągnął stopę zwrotu w wysokości 59%. W poprzednich latach najlepsze wyniki osiągały fundusze, które kupowały akcje tradycyjnych blue chips, generujących zyski "w starym stylu", szczycących się systematyczną wypłatą dywidendy.
ŁUKASZ KORYCKI