Subiektywna ocena sytuacji
Jeśli sprawy polityczne nie załamią rysującej się hossy, to na polskim rynku możemy mieć gorący początek lata. Trzeba jednak pamiętać, że bywało i tak, iż giełda lekceważyła politykę. Nie widać także zagrożeńdla letniej hossy w perspektywie tygodnia na rynku amerykańskim. Jednak już w piątek dane na temat indeksu cen producentów (PPI) mogą znacznie zmienić obraz sytuacji.
Rynek amerykańskiSkrócony do czterech dni giełdowy tydzień w USA przyniósł niewątpliwie początek letniej hossy. Wszystkie ważne dane makroekonomiczne pokazywały dzień za dniem, że gospodarka amerykańska zwalnia. Niewiele, ale jednak wyraźnie. To oddaliło obawy o następne działania Fed w kierunku podwyższania stóp procentowych. Przy tak dużym wyprzedaniu rynku ruch był imponujący i całkowicie uzasadniony fundamentalnie. Uważam, że na pozór uzasadniony (o tym później), ale krótkoterminowo nie ma to znaczenia. W ostatnim artykule pisałem, że spodziewam się letniej hossy dopiero po posiedzeniu Fed. Rynek zadecydował jednak, że będzie to miało miejsce przed posiedzeniem.Teraz parę słów na temat tego, dlaczego uważam, że podstawy do wzrostu cen akcji są quasi-fundamentalne. Otóż jest to chyba fakt, że gospodarka amerykańska zwalnia pod wpływem podwyżek stóp. Jednak indeks CRB (surowce, zboża i inne podstawowe towary niezbędne do produkcji) wzrasta. Ważny jego składnik, ropa, też. Rośnie również wskaźnik optymizmu konsumentów, co prowokuje podejrzenia, że zadowoleni obywatele będą sporo kupowali, i to w większości na kredyt (to norma w USA).Jaki z tego może być wniosek? Prawdopodobnie najbliższe dane, które zostaną opublikowane w połowie miesiąca, pokażą, że inflacja wzrasta. Wtedy powstanie problem, o którym już rzadziej wspominają analitycy amerykańscy. Będzie to zmniejszająca się aktywność gospodarcza (pod wpływem podwyżek stóp), i to powinno zmniejszyć zyski spółek. Jednocześnie rosnąca inflacja powinna powodować następne podwyżki stóp, a co za tym idzie ? podrożenie kredytów, co również negatywnie wpłynie na zyski firm. W ten sposób zyski firm mogą być ?bite? z dwóch stron.Dla inwestorów w USA zyski firm to świętość ? bardziej niż dla nas. W momencie, kiedy zorientują się, w jakie kleszcze wpadli, powinna zacząć się przecena. Kwestią do dyskusji jest tylko, czy będzie to połowa czerwca (dane na temat PPI będą znane już 9 czerwca, a CPI w następnym tygodniu), czy też połowa lipca. Tak czy inaczej, zachowanie tego rynku w perspektywie następnego tygodnia jest przewidywalne.Do prognozy zachowania Wall Street trzeba posłużyć się analizą techniczną. Gdyby indeks DJIA przebił się przez ograniczenie boku trójkąta, sugerowałoby to wzrost prawie o 1000 pkt. (!), do ok. 11 700 pkt. Wzmacniałoby to prawdopodobieństwo powrotu indeksu ponad średnią 200-sesyjną. W miniony piątek indeks nie mógł dać sobie rady z obu oporami, mimo że kilkakrotnie atakował.Potem byłaby bariera 11 100 pkt., wynikająca z trendu spadkowego rysowanego przez szczyty ze stycznia i kwietnia br. Gdyby indeks tam się zatrzymał (co jest prawdopodobne, jeśli PPI będzie kiepskie), to oprócz ciągle aktualnych długoterminowych koncepcji RGR, trójkąta rozszerzonego czy klina powstanie jeszcze koncepcja rysującej się formacji diamentu zazwyczaj zapowiadającej spadki. Prawdopodobieństwo dużego ruchu DJ wzmacnia zachowanie S&P 500, który w piątek przebił linię trendu spadkowego i wybił się z formacji diamentu, pokonując średnią 200-sesyjną.Bardzo ciekawie wygląda również Nasdaq. Jego indeks również powrócił ponad średnią 200-sesyjną, przebijając po drodze linię trendu spadkowego (krótkoterminową) i zatrzymując się w okolicach oporu na wysokości 3750 pkt. Tutaj sytuacja wydaje się najwyraźniejsza z punktu widzenia teorii Elliotta. Obecne wzrosty to zapewne trzecia podfala korekcyjnej fali B. Warte zauważenia jest to, że poprzednie dwa układały się w strukturę 3-3. Z tego wniosek, że ten wzrost też powinien być trójką, tak aby cała fala B dała się podzielić na podfale Gdzie może dojść ta fala? Naturalnym oporem jest poziom poprzedniego szczytu (okolice 4000 pkt.). Odbicie od tego poziomu dałoby pełną korektę płaską, po czym powinna się zacząć właściwa fala C, znosząca Nasdaq do 2700 pkt. Przy takim założeniu i przyjmując równość fal A i C najładniejszym układem byłby jednak wzrost indeksu do 4500 pkt. i spadek w fali C do 2700 pkt. gdzieś w okolicach późnej jesieni.Rynek polskiPolityka w połączeniu z rynkiem USA w tygodniu zakończonym 26 maja spowodowała przebicie przez indeksy licznych wsparć. Takie same czynniki w ostatnim tygodniu spowodowały szybki powrót. Wyjście UW z rządu zostało złagodzone wypowiedzią L. Balcerowicza, że rozmowy będą trwały, jeśli premier nie przyjmie dymisji unijnych ministrów. Było to oświadczenie, którego wymowę potem liderzy UW osłabiali przez cały dzień, ale już powstało wrażenie, że Unia chce się dogadać z AWS. To spowodowało reakcję pozytywną i początek tygodnia był klasycznym odreagowaniem poprzedniego zagrożenia politycznego.Od wtorku światowym rynkom pomagała Wall Street ze swoją próbą rozpoczęcia letniej hossy, na co my też nie mogliśmy być odporni. Od początku tygodnia pojawiały się również sugestie, że deficyt obrotów bieżących będzie niezły. Kulminacja tych spekulacji miała miejsce w czwartkowej prasie, kiedy każda gazeta pisała o tym, jaki dobry ma być ten deficyt. To ? oczywiście ? bardzo pomogło sesji czwartkowej, która w założeniu miała być korekcyjna.Deficyt obrotów był znacznie lepszy niż oczekiwano, ale nie na skutek wzrostu eksportu (zmalał w stosunku do poprzednich miesięcy), lecz na skutek wzrostu handlu przygranicznego. Nie pozwala to stwierdzić, że najgorsze jest za nami. Żeby było dobrze, musi poprawiać się eksport. Trzeba również pamiętać, że z inflacją tak dobrze nie będzie z powodu cen paliw i suszy. Już wiadomo, że zbiory zbóż będą mniejsze o 25%.Niektórzy analitycy podniecają się tym, że złoty bardzo zyskał do dolara. Warto jednak spojrzeć na to samo zachowanie złotego do euro (wzrósł, ale wcale nie tak dużo) i na wykres dolar/euro, żeby zobaczyć, o co chodzi. Pamiętacie, jak pisałem o analitykach, którzy twierdzili, że w dającej się przewidzieć przyszłości euro nie przełamie trendu wzrostowego? Zaczęło przełamywać następnego dnia.Tak więc rozdział pod tytułem deficyt obrotów bieżących już za nami. Nie pogorszył atmosfery, ale został już zdyskontowany.Teraz znaczenia nabiorą klasyczne czynniki ? Wall Street i polityka. Uważam, że pomyłką byłoby uznanie, że polityka nie ma już znaczenia dla giełdy. Nie ma, dopóki istnieją szanse na utrzymanie koalicji. Jeżeli jednak koalicja się rozpadnie i zacznie rządzić mniejszościowy rząd AWS, uważam, że szybko zobaczymy, jakie to będzie miało duże znaczenie. I dla złotego i dla giełdy. Pokazała to już sesja piątkowa, a przecież UW tylko zawiesiła rozmowy. Dopóki rozmowy będą prowadzone, giełdzie nic nie grozi. Uważam również, że jeśli koalicja się jednak rozpadnie, to dyskontowanie tego faktu będzie trwało względnie krótko. Jeśli potem dalej będzie trwała letnia hossa na świecie, to i my do niej dołączymy.Sytuacja na GPW do wtorku będzie więc zależała od rynków światowych, a potem również od polityki. Jeśli chodzi o rynki światowe to ? jak widać ? w USA rozpoczęła się letnia hossa i nie widać zagrożenia z tej strony. Polityka jest nieprzewidywalna, choć uważam, że powstanie rząd mniejszościowy, jako że bardziej odpowiada obu partnerom, którzy chyba starają się kryć to przed społeczeństwem.W tej sytuacji trzeba konsekwentnie stosować wskazania analizy technicznej. Tutaj doszliśmy (w piątek, 2 czerwca) do ważnego oporu na WIG w obszarze 20 000?20 500 pkt. Test tego oporu już raz dał wynik negatywny. W przypadku ponownego odbicia się indeksu, wejdziemy w najlepszym razie w trend horyzontalny 19 000 ? 20 500 pkt. Co gorsza, można by było wtedy określić cały ruch jako trzyfalową falę B. Przebicie tego obszaru otwierałoby drogę ku następnemu oporowi na poziomie 21 600 pkt. i rodziłoby nadzieję na piątą falę hossy.Dokładnie taki sam obraz powstaje na WIG20. W piątek indeks doszedł do oporu na 2100 pkt. Od jego testu zależy, czy ruszy on na północ (do 2350 pkt.), czy znowu odbije się, wzmacniając znaczenie oporu. Gdyby doszło do przebicia oporu, to równoprawne byłoby określenie ruchu jako dalszego ciągu dużej fali B lub nową falę hossy. Nastąpiłoby wtedy załamanie formacji RGR, co jest silnym sygnałem hossy. Powstałaby również klasyczna formacja podwójnego dna. Dokładnie tak samo sytuacja wygląda na indeksie cenowym i na kontraktach. GPW podejmie więc w tym tygodniu decyzję: hossa letnia albo horyzont.Jak zwykle bardzo dużo zależy od sektora TMT. Tutaj znów można wyodrębnić kilka grup wśród ważnych spółek. Elektrim wypełnił już prawie do końca formację RGR, a jego kurs jest na krawędzi powrotu ponad linię szyi. Przełamanie tej linii to zezwolenie na duże wzrosty. TP SA ? jeżeli narysuje się linię szyi formacji RGR pod nieco innym kątem ? załamało formację RGR, co jest mocnym sygnałem kupna. ComputerLand i Prokom zamknęły okna bessy i utworzyły klasyczne formacje średnioterminowego podwójnego dna. Gdyby te formacje się nie załamały, to wzrosty mogą osiągnąć minimum 20%. Jeżeli się załamią, to wracają do szerokiego (bardzo szerokiego) horyzontu. Optimus, Softbank i Agora rzeźbią formacje podwójnego dna, ale jeszcze nie uporały się z oporami (Optimus 220 zł, Softbank 215 zł, a Agora 130 zł). Te poziomy dzielą je od hossy lub od powrotu do trendu horyzontalnego.
Piotr Kuczyńskiwww.analizy.pl