Subiektywna ocena sytuacji 9.06?16.06
W tym tygodniu zaczyna się sezon wstępnych informacji o spodziewanych zyskach kwartalnych firm w USA, a to może pchnąć rynek w każdym kierunku.
Rynek amerykańskiCały ostatni tydzień Wall Street korygowała wzrosty sprzed 2 tygodni. Korekta była jednak bardzo umiarkowana. Dopiero we czwartek doszło do spadku DJ największego od 2 tygodni. Powodem był przede wszystkim Procter & Gamble, który pożegnał prezesa i zapowiedział, że zyski nie będą tak dobre, jak się spodziewano.W tym momencie do inwestorów amerykańskich zaczęło docierać, że zaczynają działać podwyżki stóp, gospodarka zwalnia i być może z zyskami firm wcale nie będzie tak znakomicie. Cały tydzień bardzo dobrze zachowywał się Nasdaq. Można powiedzieć, że po imponującym wzroście jego korekta była praktycznie zerowa. Może dlatego, że tam i tak duża liczba firm ma straty?To oczywiście żart, ale coś w tym jest. Z tą inflacją też wcale nie musi być tak dobrze. Wg mnie dane nie były wcale dobre. PPI nie zmieniła się (w kwietniu spadła o 0,3%), ale PPI rdzeniowa (bez energii i żywności) wzrosła o 0,2%. Od paru miesięcy ten wzrost nie przekraczał 0,1% i tego się spodziewano. Zazwyczaj ten drugi parametr jest dla Wall Street ważniejszy. To, że nie było odzwierciedlenia wzrostu cen ropy naftowej może oznaczać, iż produkowano z ropy będącej w magazynach, a efekt jest odłożony w czasie. Wzrost reszty PPI był zaś bardzo niepokojący. Do tej pory w utrzymaniu inflacji w ryzach pomagał mocny dolar. Teraz będzie z tym problem, bo euro zaczyna rosnąć. Przebita linia długoterminowego trendu spadającego wskazuje na możliwość znacznej aprecjacji. Podobnie (choć w mniejszym stopniu) wygląda jen. Przy tak dużym imporcie, jaki jest w USA, może to spowodować wzrost inflacji. Co prawda zwiększą się możliwości eksportowe USA, ale nie wiadomo czy będzie to miało wpływ na wyniki spółek przyciśniętych do muru zwiększającymi się kosztami kapitału.Indeks towarowy CRB również wygląda tak, jakby tworzył flagę, z której wybicie może spowodować duży wzrost. Zwiększenie się kosztów zaopatrzeniowych (matale, zboża, ropa itd.) z całą pewnością zwiększy inflację.Wielką niewiadomą jest wskaźnik inflacji na poziomie detalicznym (CPI), który będzie opublikowany 14.06. Dopiero on da wyraźniejszą odpowiedź na temat skali inflacji w maju. To też nie jest jednak żaden miarodajny wskaźnik, bo dotyczy przeszłości. CRB daje wskazówki co do przyszłości, jako że ceny materiałów objętych indeksem zwiększają inflację z opóźnieniem.Tak więc tydzień znowu upłynie pod znakiem oczekiwania na dane (do środy), a potem nastąpią już konsekwencje wynikające z ich wartości. Trzeba też pamiętać, że w tym tygodniu zaczyna się sezon wstępnych informacji o spodziewanych kwartalnych zyskach firm, a to może pchnąć rynek w każdym kierunku. Bardziej jednak, biorąc pod uwagę środowisko wysokich stóp procentowych, jest prawdopodobny kierunek na południe. Np. tak jak to było w przypadku P&G. Takie wydarzenie nie wpływa teraz na jedną firmę, ale na cały sektor, który natychmiast odbiera ostrzeżenie w stosunku do jednej spółki jako memento dla reszty.Takie ostrzeżenia mogą uniemożliwić powstanie letniej hossy. Przedsmak tego mieliśmy w piątek, kiedy znowu odżyła stara historyjka o wyższości nowej gospodarki nad starą w środowisku wysokich stóp procentowych. Takie przerzucanie kapitału w nową gospodarkę już kilka razy skończyło się bardzo źle, ale rynek nie ma pamięci.Sytuacja techniczna niewiele zmieniła się od zakończenia ostatniego tygodnia (chociaż może w przypadku DJIA nieco się pogorszyła). Indeks krążył przez parę dni wokół średniej 200-sesyjnej (najbardziej obserwowanej średniej długoterminowej na rynku amerykańskim), ale nie utrzymał się nad nią. Gorzej, wybicie z krótkoterminowego trójkąta okazało się być fałszywe i indeks znowu zanurzył się w jego środek. Teraz znowu wsparciem jest 10 250 pkt., a mocnym oporem 10 800 pkt. Ruch indeksu będzie zależał od przebicia jednego z tych poziDużo lepiej wygląda obraz S&P 500. Indeks wybił się w górę z formacji diamentu, a jego ruch w ostatnim tygodniu można określić jako korekcyjny, powrotny. Krótkoterminowe wsparcie to 1455 pkt., a potem górne ramię formacji na wysokości około 1440 pkt. Dopiero spadek poniżej tej wartości zamknąłby okno hossy i zanegował optymistyczną wymowę wybicia z formacji. Krótkoterminowym wskaźnikiem sprzedaży/kupna jest więc przebicie poziomów 1455/1475 pkt.Nasdaq też jest w bardzo ciekawym punkcie. Ciągle uważam, że ten indeks rzeźbi klasyczną falę B korekty. Nie wiadomo tylko jeszcze, jaki będzie jej wygląd. W pesymistycznym układzie może to być korekta płaska, co mogłoby oznaczać, że już się zakończyła i nastąpi fala C. Sygnałem takiego scenariusza byłoby powtórne przełamanie poziomu 3700 pkt., a szczególnie zamknięcie okna hossy na poziomie 3600 pkt. Gdyby jednak Nasdaq przebił się przez opór na wysokości poprzedniego szczytu (okolice 4000 pkt.) to droga do 4500 (maksimum) byłaby otwarta. Tak jak pisałem tydzień temu, taki układ byłby bardziej elegancki.Można spokojnie twierdzić, że rynek amerykański jest w bardzo ważnym punkcie technicznym, z którego wybicie zadecyduje, czy wystąpi letnia hossa czy nie. Nie jest wykluczone, że gdyby nawet indeksy zaczęły spadać (umiarkowanie), to letnia hossa mogłaby wystąpić nieco później ? np. po posiedzeniu Fed.Rynek polskiZnowu tydzień bogaty w wydarzenia. Na szczęście skończył się żałosny spektakl z kłócącą się koalicją. W poniedziałek przed sesją UW zadecydowała o wyjściu z rządu. Wygląda na to, że dla obu ugrupowań taki układ z rządem mniejszościowym jest bardzo wygodny. Giełda dyskontowała tę sytuację bardzo krótko i niezbyt gwałtownie, a już we czwartek indeksy znowu wróciły do poziomów niewiele niższych od poprzedniego piątku. W końcówce ?Subiektywnej oceny? z zeszłego tygodnia (wersja elektroniczna) pisałem: ?Trzeba jednak pamiętać, że bywało i tak, iż giełda lekceważyła politykę. Czy byłoby tak również w przypadku rządu mniejszościowego??.Okazało się, że tak właśnie było. Dlaczego? Pewnie dlatego, że na naszym rynku niewiele już zostało ?zagranicy? ? mieli mnóstwo powodów do wyjścia przed tym kryzysem i stopniowo wychodzili. Gdyby było ich więcej to wymiar kary nie byłby tak łagodny. Odreagowanie było bardzo mocne, ale podwyżka stóp przez ECB o 50 pkt. zahamowała wzrosty, a spadający DJIA też zrobił swoje. Zresztą sytuacja z rządem mniejszościowym nie jest oceniana jako dobra dla gospodarki. Nie można jednak przez wiele miesięcy żyć tym tematem.Posunięcia nowego rządu będą więc bardzo uważnie obserwowane, a rynek będzie reagował na poszczególne decyzje. Nominacja p. J. Bauca na ministra finansów została na przykład odebrana bardzo pozytywnie przez koła finansowe. Sytuacja makro wcale się nie polepszyła, chociaż niektórzy analitycy mówią, że nie należy przykładać takiej wagi do danych NBP nt. eksportu, a trzeba patrzeć na bardziej obiektywne dane GUS, gdzie obraz jest dużo lepszy. Eksportowi, a co za tym idzie deficytowi obrotów bieżących, może też pomóc rosnące euro (słabnący dolar). Przychylałbym się do takiego poglądu. Jest możliwe, że deficyt przestanie rosnąć, a to już byłoby osiągnięcie.Trochę gorzej sytuacja wygląda jeśli chodzi o inflację. Absolutnie nie mogę się zgodzić z optymizmem niektórych analityków. Rosnące ceny paliw, susza powodująca wzrost cen zbóż i dołek świński (cyklicznie występujący w hodowli) absolutnie nie powinny skłaniać do optymistycznych ocen. Ze złotówką, po dużych prywatyzacjach, też nie musi być wcale dobrze, co też wydatnie zwiększy inflację. Nasza droga do Unii Europejskiej też wydaje się wydłużać, a bliskość wejścia do Unii zawsze była motorem hossy w innych krajach.Tak więc nie widać zbyt dużej liczby przesłanek wskazujących na samoistną, polską hossę. Jedynym chyba impulsem do wzrostów może się stać zachowanie Wall Street. Do takiej letniej hossy nasz rynek z całą pewnością by się dołączył. Pytanie tylko, czy ona wystąpi.Bardzo niepokojąca była sesja piątkowa. Przynajmniej mnie kilka rzeczy mocno zdziwiło i trochę zaniepokoiło. Mały spadek i kompletny marazm na ciągłych do momentu podania danych w USA były absolutnie normalne. Trochę dziwiło, że nie było zwyczajowego ?grzania? kursów przed danymi w USA. Można to było jednak złożyć na karb dużej niepewności. Sytuacja zmieniła się nieco, kiedy podano PPI. Reakcja rynku amerykańskiego była bardzo dobra, a i Euroland zareagował pozytywnie. U nas jednak optymizm trwał kilka minut. I to było bardzo dziwne. Normalnie, szczególnie spółki TMT, byłyby natychmiast o 2?4% droższe. Nic z tych rzeczy. Rynek osuwał się już do końca. Nastąpił klasyczny strajk popytu. Pytanie dlaczego?Można to tłumaczyć na trzy sposoby. Najmniej prawdopodobną możliwością jest to, że nasz rynek jest mądrzejszy od amerykańskiego i natychmiast źle odebrał dane nt. PPI. Druga możliwość zakłada, że rząd mniejszościowy bardziej martwi fundusze niż się wydawało ? to jednak też mało prawdopodobne. Trzecia, chyba najbardziej prawdopodobna, to efekt zbliżania się dużej publicznej oferty PKN.Niestety dokładną odpowiedź poznamy dopiero na kilku następnych sesjach.Jeśli chodzi o analizę techniczną, to tutaj niewiele się zmieniło od ostatniego tygodnia. Wszystkie indeksy (cenowy, WIG20, WIG) znowu zbliżyły się do swoich poziomów oporu i pod wpływem czwartkowego spadku na Wall Street odbiły się od nich. WIG wygląda tak jakby rzeźbił formację odwróconego RGR. Podobnie wygląda WIG20. Można powiedzieć, że indeksy wahają się czy zakończyć falę B, która byłaby falą płaską czy jednak ruszyć do góry i zakończyć ją na poziomie o 10?15% wyższym. Zakładam ciągle, że to tylko fala B, bo na jesieni spodziewam się spadków czyli fali C. Wszystko zależy od tak często atakowanych poziomów oporu. Dla WIG-u to obszar 20 200?20 500 pkt, dla WIG20 to 2100 pkt. Przebicie tych poziomów to początek letniej hossy. Inna sytuacja to w najlepszym razie szeroki horyzont.Jak zwykle najwięcej zależy od sektora TMT. Ciągle mamy tutaj podział na dwie grupy spółek: TP SA plus Elektrim i reszta. Elektrim zaskoczył rynek planami megaemisji, co w połączeniu z tanimi akcjami zamienionymi z obligacji dało nieciekawą kombinację. Popyt na ten papier jest jednak olbrzymi. Technicznie ruch wzrostowy mógł być wyłącznie powrotem do linii szyi formacji RGR. Dopiero powrót ponad 60 zł świadczyłby o powrocie hossy na tym papierze. Jednak dopóki kurs nie zamknie okna hossy na poziomie 51 zł, można mówić jedynie o korekcie. TP SA zanegowała formację RGR, co samo w sobie jest mocnym sygnałem kupna. W ostatnim tygodniu tworzyła bardzo wyraźny trójkąt z którego wyjście będzie sygnałem kupna (przebicie 33,70 zł) lub sprzedaży (przebicie 32,00 zł). Jako że zakres jest niewielki, sygnał musi nastąpić szybko.Inaczej, ale bardzo podobnie wyglądają wykresy pozostałych spółek TMT. Wszystkie weszły w bardzo szeroki horyzont dający dobrze zarobić pod warunkiem, że kupowało się w pobliżu dna tego horyzontu ? wymagało to jednak naprawdę mocnych nerwów. Dopiero przebicie dolnego/górnego ograniczenia tego horyzontalnego kanału to odpowiednio sygnał sprzedaży/kupna. Kolejno: Agora (105/135 zł), Computerland (115/135 zł), Optimus (165/220 zł), Prokom (215/240 zł), Softbank (160/215 zł). Zdecydowanie najlepiej wygląda tutaj Prokom, który zrobił klasyczne podwójne dno i ruch powrotny. Sugeruje to ruch do 260 zł. Takie samo podwójne dno zrobiłby np. Softbank, gdyby przebił 215 zł. Wtedy ruch powinien sięgnąć 270 zł.W podsumowaniu można powiedzieć, że koniunktura na WGPW powinna w nadchodzącym tygodniu zależeć od sytuacji na świecie, a ta od danych w USA we środę oraz od danych o inflacji i dynamice produkcji w końcówce tygodnia. Jednak zbliżająca się oferta PKN może odciągnąć nieco kapitału z giełdy i przyczynić się do osłabienia niezależnego od sytuacji na świecie. Najbardziej prawdopodobny rozwój sytuacji to szeroki horyzont 19 000?20 000 pkt.
Piotr Kuczyński
www.analizy.pl