Bernard Ebbers ? prezes WorldCom
Niewiele rzeczy przekracza możliwości Bernarda Ebbersa. Taką opinię często było słychać jeszcze do niedawna. Tym razem Ebbers, były koszykarz, twórca telekomunikacyjnego giganta WorldCom, zdecydowanie przestrzelił. Spudłował za 115 miliardów dolarów.Taką wartość miała mieć fuzja WorldCom ze Sprintem, którą utrąciły władze antymonopolowe USA i UE. Amerykański departament sprawiedliwości uznał, że połączenie drugiego i trzeciego co do wielkości operatora połączeń długodystansowych w USA zagroziłoby konkurencji w tej branży i zdecydowanie powiedział: nie. Wcześniej zablokowaniem transakcji zagroziła Unia Europejska. WorldCom i Sprint wycofały swoje wnioski, aby nie blokować ewentualnej fuzji w przyszłości.Do tej pory kariera Ebbersa w bussinesie telekomunikacyjnym rozwijała się bardzo obiecująco. Ten Kanadyjczyk rodem z Edmonton pod koniec lat 60. przybył do stanu Mississippi, by podjąć studia w Clinton i zasilić drużynę koszykówki miejscowego college?u. Po ukończeniu tej uczelni został trenerem, zaś pierwsze większe pieniądze ulokował w sieci moteli. Później zainteresował się branżą telekomunikacyjną i zainwestował w małą lokalną firmę LDDS. W 1985 r. został jej prezesem. Pięć lat temu zaczęła ona funkcjonować pod nową, bardziej ?światową? nazwą WorldCom, co odzwierciedla globalne aspiracje twórcy tego imperium. Jej wartość szacowana jest na 115 miliardów dolarów.Swój obecny potencjał WorldCom zawdzięcza udanym akwizycjom zainicjowanym przez Ebbersa w 1989 r. Na pierwszy ogień poszedł holding Advantage Companies, zaś w okresie dziesięciu ostatnich lat Ebbers, mimo licznych sceptycznych komentarzy towarzyszących jego planom, sfinalizował ponad 60 transakcjiWedług Kena McGee z firmy analitycznej Gartner Inc., fuzja WorldCom ze Sprintem z góry była skazana na niepowodzenie. Fala fuzji w ostatnim okresie osiągnęła tak ?niewiarygodną? skalę, że interwencja władz antymonopolowych była do przewidzenia.
W.Z.