J.P. Morgan o polskim deficycie fiskalnym
W tym roku finansowy niedobór sektora publicznego w Polsce zmniejszy się o około 1?1,5% PKB. Na proces ten nakładają się duże podwyżki stóp procentowych i wyraźny wzrost realnego kursu złotego. Stabilizacji polskiej gospodarki może więc zagrozić nie nadmierny popyt wewnętrzny, ale takie zaciskanie pasa, które jest w stanie zdławić wzrost gospodarczy i ograniczyć napływ inwestycji zagranicznych. Opinie takie w analizie zatytułowanej ?Dlaczego Polska nie potrzebuje bardziej rygorystycznej polityki fiskalnej? przedstawił jeden z ekonomistów z londyńskiego oddziału amerykańskiego banku J.P. Morgan.Wskazuje on, że dotychczas najwięcej uwagi zwracano na deficyt rządu, który z zeszłorocznych 2,4% PKB ma zmniejszyć się do 2,3%. Trzeba jednak patrzeć również na bilanse pierwotne (bez kosztów odsetek) i uwzględniać zarówno budżety samorządów lokalnych, jak i funduszy ubezpieczeń społecznych. Jeśli spojrzeć z tej strony, to oficjalne prognozy rządowe wskazują, że skonsolidowany deficyt pierwotny sektora rządowego z ubiegłorocznych 0,7% PKB, spadnie w 2000 r. niemal do zera. Ekonomiści J.P. Morgan szacują natomiast, że dzięki temu, iż wpływy podatkowe będą większe, niż założono w budżecie, bilans pierwotny powinien wykazać w tym roku nadwyżkę w wysokości około 3% PKB.Premia inflacyjnaBank wskazuje, że planując tegoroczny budżet bardzo zaniżono zarówno tempo wzrostu gospodarczego, jak i stopę inflacji. Zakładano np., że przeciętna stopa inflacji wyniesie 5,7%, gdy w istocie przekroczy ona 9%. Rząd będzie więc dysponował pokaźną nadwyżką wpływów podatkowych, które nie wywrą jednak natychmiastowego wpływu na wydatki nieodsetkowe. Potwierdzeniem tej analizy jest dla ekonomistów J.P. Morgan budżet rządowy w okresie od stycznia do maja br. z deficytem o około 1,4 mld zł (0,5% PKB) mniejszym od zakładanego.Na faktyczne zaciskanie pasa w gospodarce wskazuje też spadek popytu na rynku wewnętrznym (w tym wolniejsze tempo wzrostu sprzedaży detalicznej), wolniejsze tempo realnego wzrostu płac, wreszcie stopień kredytowania sektora publicznego przez NBP, który od stycznia do maja br. w porównaniu z tym samym okresem w 1999 r. zmniejszył się o 8,3%. Ryzyko, że nadmiernie agresywne ?zaciskanie pasa? zdławi wzrost gospodarczy, jest ? zdaniem J.P. Morgan ? większe, niż się powszechnie sądzi. Zwłaszcza że ? jak powiedziano PARKIETOWI ? pełne tego efekty ujawnią się dopiero za 6?9 miesięcy.J.P. Morgan twierdzi, że obserwowane właśnie w Polsce zmniejszenie wydatków budżetowych o 1%?1,5% PKB to bardziej restrykcyjne posunięcie od tych, jakie duże kraje UE wprowadziły przed przystąpieniem do Europejskiej Unii Walutowej. Jego ubocznym skutkiem ? stwierdza się w analizie banku ? był wzrost realnego kursu złotego, który od początku roku, w stosunku do koszyka walut odpowiadającego strukturze polskiego handlu zagranicznego, wyniósł 6%. Ten właśnie czynnik ? stwierdza amerykański bank ? zmniejszył oddziaływanie bodźca, jakim dla Polski mogło być ożywienie gospodarcze w Niemczech i Rosji.Zagadkowebudżety lokalneOpinie J.P. Morgan zostały opatrzone kilkoma istotnymi zastrzeżeniami. Po pierwsze, z wyjątkiem sfery budżetu rządowego, brakuje przejrzystych danych, na jakich można by się oprzeć analizując finanse szerszego sektora publicznego w Polsce. Z tego powodu ryzykiem obarczone są zarówno prognozy oficjalne, jak i własne oszacowania J.P. Morgan. Po drugie, pojawiają się oznaki świadczące o wzroście deficytu w budżetach cieszących się zwiększoną samodzielnością samorządów lokalnych. Znacznym ryzykiem dla budżetu jest też zadłużenie poza sektorem rządowym. Największym takim problemem są długi Polskich Kolei Państwowych, które w 2000 r. zapewne osiągną łącznie sumę 8 mld zł. W dodatku możliwość, że koszty restrukturyzacji długów PKP będzie musiał pokryć budżet centralny, jest całkiem realna.
MARIUSZ KUKLIŃSKI(Londyn)