Dominacja spółek technologicznych w USA i jej konsekwencje
Patrząc na rynek od strony fundamentalnej można powiedzieć, że dobre perspektywy wzrostu gospodarczego powinny przekładać się w końcu na zyski firm i wzrost ich wartości rynkowej. Niektórzy eksperci amerykańscy sugerują jednak, że związek między sytuacją w samej gospodarce USA a giełdą może obecnie stawać się mniej wyraźny na skutek potężnej różnicy między znaczeniem firm technologicznych w kapitalizacji rynku a udziałem tej grupy przedsiębiorstw w PKB.
W USA spółki technologiczne stały się tak dużą częścią rynku, że ich wpływ na niego jest nieproporcjonalny do znaczenia tego sektora w całej gospodarce. Cytowany przez ?The Wall Street Journal Europe? analityk Merrill Lynch zauważa, że stanowią one obecnie 1/3 wartości spółek z indeksu S&P 500, a więc więcej niż jakakolwiek branża w historii tego wskaźnika. Sektor technologiczny to obecnie tylko około 8% PKB. Rozwija się on jednak tak szybko, że tworzy już 1/3 wzrostu amerykańskiej gospodarki. Uważa się, że spadek wydatków na technologię mógłby spowodować spowolnienie amerykańskiego wzrostu gospodarczego z 5% do np. 3,5%. Idąc dalej, zyski spółek technologicznych stanowią mniej niż 20% zysków spółek wchodzących w skład S&P 500, ale tym samym przyrost zysków firm high-tech reprezentuje już prawie 30% całego przyrostu wyniku netto przedsiębiorstw należących do omawianego indeksu.Z powyższych przykładów widać, że dominacja sektora high-tech w strukturze rynku ma pewne uzasadnienie i wiąże się nie tyle z jego obecnym znaczeniem w gospodarce, ale raczej z przewidywaną rolą przyszłą, związaną z bardzo dużym udziałem w kształtowaniu wzrostu gospodarczego i z wysokim tempem wzrostu generowanych zysków. Jeśli tak, to obecna wycena firm technologicznych odnosiłaby się w większym stopniu niż w przypadku innych spółek do zysków, jakie wytworzą one w dalszej przyszłości. W rezultacie, wartość tych firm powinna reagować gwałtowniej na zmiany w oczekiwanych wynikach finansowych. W przykładzie ze wspomnianego wcześniej dziennika wynika, że spadek dynamiki zysków spółki np. z 40 do i tak bardzo dobrych 30% skutkowałby ponad 30-proc. spadkiem samego wyniku netto w okresie 5-letnim. Widać więc, dlaczego ceny firm technologicznych tak ostro zmieniają się wskutek nawet niewielkich zachwiań w realizacji bardzo ambitnych prognoz finansowych lub też ostrzeżeń dotyczących przyszłych wyników. Warto dodać, że jeśli większość gotówki kształtującej obecną wycenę spółek technologicznych zostanie wygenerowana w dalszej niż w przypadku innych sektorów przyszłości, to cena firm high-tech powinna być teoretycznie bardziej wrażliwa na zmiany stóp procentowych niż ceny przedsiębiorstw z pozostałych branż.Bardzo wysoki udział spółek high-tech w indeksie S&P, nie mówiąc już o Nasdaq ? oznacza, że giełdy amerykańskie są obecnie ? jak zauważa Ed Keon z Prudential Securities ? zależne od niewielkiej liczby spółek i sektorów. Z punktu widzenia inwestora, na stopę zwrotu z kapitału dominujący wpływ ma więc niewielka liczba firm, i to przeważnie z branży technologicznej.Dobrym przykładem proporcji, jakie wytworzyły się obecnie w USA, jest porównanie lidera branży technologicznej Cisco z potęgą sektora sprzedaży detalicznej Wal-Mart. Zysk pierwszej ze spółek, przekraczający 2 mld USD, jest stosunkowo niewielki w porównaniu z prawie 6 mld drugiej. Wartość rynkowa Cisco jest jednak około 2 razy wyższa od wyceny Wal-Mart.Od 1998 r. notowania spółek technologicznych stawały się coraz bardziej niestabilne, podczas gdy pozostała część rynku uspokajała się. Niektórzy spostrzegają więc, że branża high-tech to nie tylko potężny ?kawałek? giełdy, ale odrębny sektor, na który należy patrzeć osobno. Zauważa się, że zmienność cen w tym segmencie jest obecnie około 2 razy większa od wahań całego rynku amerykańskiego.W obecnej sytuacji niektórzy rekomendują więc zmniejszenie udziału branży wysokiej technologii w portfelach na korzyść firm o bardziej umiarkowanj wycenie.
MARCIN MOSZ