PKN tłumaczy się z podwyżek
Zniesienie ceł na paliwa nie wpłynie na wyniki finansowe PKN Orlen. Po zakończeniu modernizacji części rafineryjnej, co nastąpi jeszcze w tym roku, Orlen zaprzestanie produkcji benzyn ołowiowych.
? Nie sądzę, aby zniesienie ceł miało jakiś znaczący wpływ na wyniki PKN Orlen ? twierdzi Krzysztof Cetnar, członek zarządu i dyrektor ds. nadzoru właścicielskiego PKN Orlen. Zgodnie z rządowym harmonogramem, całkowite zniesienie ceł na paliwa miało nastąpić 1 stycznia przyszłego roku. Być może dojdzie do tego jeszcze w tym roku. Likwidacja ceł powinna spowodować obniżenie ceny benzyny o około 5 groszy na litrze, a więc mniej niż niektóre obniżki, które ogłaszał w tym roku PKN w związku ze spadkiem cen ropy i kursu dolara. Zniesienie stawek celnych nie spowoduje także zmiany wielkości sprzedaży paliw. ? Różnice cen między stacjami w różnych częściach Polski, a nawet w jednym mieście, wynoszą niekiedy 20 groszy ? mówi K. Cetnar.Ochrona celna polskiego rynku paliw miała za zadanie pomóc w modernizacji polskiego przemysłu petrochemicznego i dostosować polskie rafinerie do zachodnich standardów. Według Czesława Bugaja, członka zarządu i dyrektora produkcji PKN Orlen, w dużej mierze dzięki ochronie celnej Koncern mógł pozwolić sobie na program inwestycyjny o wartości ponad 2 mld USD. ? Dzięki temu jeszcze w tym roku planujemy zaprzestać produkcji benzyn ołowiowych ? stwierdził Czesław Bugaj.Przedstawiciele PKN Orlen tłumaczyli się ze stosowanej przez spółkę polityki cenowej. Ceny zależą przede wszystkim od cen ropy naftowej i gotowych produktów na giełdach światowych, podatku akcyzowego oraz kursu dolara. Czynniki te oddziaływały w ostatnich kilkunastu miesiącach w różnym stopniu na wzrost cen paliw w Polsce: wcześniej większe znaczenie miała podwyżka akcyzy i wzrost cen ropy, obecnie zamiast akcyzy do podwyżek przyczynia się drożejący dolar.Zdaniem K. Cetnara, nawet jeśli udział importu benzyn do Polski spadłby do zera (obecnie około 15%), PKN Orlen i tak ustalałby ceny w oparciu o notowania paliw na giełdzie w Rotterdamie. ? Tak dzieje się w krajach, które są samowystarczalne pod względem produkcji paliw ? powiedział.Aktualne ceny ropy (ponad 30 USD za baryłkę) są wprawdzie wysokie, jednak uwzględniając wpływ inflacji trudno mówić o jakimś kryzysie, czy ?szoku naftowym?, podobnym do tych z lat 1973 i 1980. ? Sądzę, że dzięki naciskom politycznym ceny ropy będą oscylować w niedalekiej przyszłości w okolicach 25 USD za baryłkę ? twierdzi K. Cetnar.Według szacunków Orlena, dotychczasowe podwyżki cen paliw w Polsce nie doprowadziły do jakiegoś istotnego zahamowania wzrostu popytu na paliwa. W ub.r. popyt ten zwiększył się o 3%, w tym roku wzrost ten będzie nieco mniejszy.
GRZEGORZ BRYCKI