We wrześniu giełdom zaszkodziła drożejąca ropa

Październik nie cieszy się dobrą opinią wśród inwestorów, ale światowe giełdy weszły dość spokojnie w IV kwartał. Wiele wskazuje też na to, że koniec rokumoże być dla rynku lepszy.

W porównaniu z początkiem roku sytuacja na większości głównych giełd jest nieciekawa. W I kwartale indeks S&P500 wzrósł o 2%, później spadł i teraz znajduje się na poziomie ok. 2% niższym niż w styczniu. Indeks FTSE World, liczony w dolarach, stracił na wartości 6%.Oczywiście, znacznie bardziej ekscytujące było obserwowanie kursów akcji spółek z sektorów IT. Indeks Nasdaq Composite od stycznia do początku marca wzrósł o 24%, na wiosnę zwalił się o 37%, a później przyszedł okres wzrostu o 34%. Od września jednak znowu trwa wyprzedaż.Ostatnio wielu analityków wykazuje większy optymizm. Problemy września, kiedy indeks FTSE World spadł o 5%, są postrzegane jako rezultat rosnących cen ropy naftowej, co groziło spowolnieniem wzrostu gospodarczego i zmniejszeniem zysków spółek.Teraz jednak przed rynkami zaczyna otwierać się bardziej sprzyjający okres. W ostatnich dwóch miesiącach roku zazwyczaj odnotowuje się silne wzrosty. Prawdopodobnie dlatego, że zarządzający funduszami na ogół wyprzedzają duże napływy gotówki kierowane do nich w okolicach przełomu lat.Dla IV kwartału 2000 r. korzystnym czynnikiem dla giełd powinny się okazać wybory prezydenckie w USA. Zazwyczaj kampania sprzyja koniunkturze, a ten miodowy miesiąc może trwać aż do początku 2001 r. Jeden lub dwa pierwsze miesiące nowej prezydentury są najczęściej spokojnie odbierane przez Wall Street.W tym roku bardzo szybki jest wzrost zysków spółek. W USA wyniesie on prawdopodobnie średnio 16%, a w krajach Unii Europejskiej przekroczy 20%. W tym drugim przypadku wiąże się to z wyjątkową koniunkturą europejskich eksporterów, spowodowaną niskim kursem euro.W globalnej gospodarce wywołało to jednak poważną nierównowagę finansową. Deficyt na rachunku bieżących obrotów USA może w tym roku sięgnąć 500 mld USD, co wymaga napływu olbrzymich kapitałów na sfinansowanie go.Wprawdzie rząd Stanów Zjednoczonych przyłączył się do globalnej akcji wzmocnienia kursu euro, ale jego większym zmartwieniem wydaje się długoterminowe utrzymanie stabilizacji dolara. Problemy euro są bowiem spowodowane olbrzymim wypływem kapitałów ze strefy euro do USA. Wynika z tego, że i dolar, i euro jednocześnie nie mogą być zbyt mocne.Przyszłość koniunktury giełdowej w globalnej skali w dużym stopniu zależy od wyniku walki między sektorami starej i nowej gospodarki. W tej rozgrywce rozstrzygnięcie nie nastąpi szybko. Na pewno nie do końca roku. Wszystkie inne czynniki wskazują zaś, że ten ostatni kwartał XX wieku będzie dobry dla inwestorów.

J.B.