12.10.Warszawa (PAP) - Obecne tendencje na rynkach pieniężnych i na giełdzie nie są optymistyczne, ale też nie są niespodzianką, a dalsza deprecjacja złotego jest możliwa - uważa Dariusz Rosati, członek Rady Polityki Pieniężnej. "Kolejne transakcje prywatyzacyjne będą w o wiele mniejszej skali i potrzeby związane z finansowaniem tak dużego deficytu mogą powodować dalszą tendencję do deprecjacji złotego i z takim stopniowym dostosowaniem kursu można się liczyć" - powiedział PAP Rosati. "Obecne osłabienie złotego oznacza dostosowanie się do sytuacji. A sytuacja jest taka, że mamy deficyt rachunku bieżącego 7 proc. PKB i w najbliższym czasie źródeł finansowania deficytu będzie ubywać" - dodał. W czwartek Skarb Państwa zamknął transakcję sprzedaży 35 proc. akcji TP SA za co uzyskał 18,62 mld zł. Z tego na rachunek walutowy rządu wpłynęło 2,4 mld USD od konsorcjum France Telecom i Kulczyk Holding. W ciągu ostatniego tygodnia złoty w stosunku do dolara osłabł o 11,5 grosza, a w stosunku do euro o 8 groszy. WIG spadł o 5,5 proc. ustanawiając w czwartek tegoroczne minimum na poziomie 15.320,1 pkt. Rentowność obligacji 5-letniej wzrosła o 0,5 pkt. proc. a 2-letniej o 0,3 pkt. proc. Trzymiesięczny WIBOR wzrósł do 19,67 w czwartek z 19,50 w poniedziałek. "To nie są optymistyczne tendencje, tak osłabienie złotego, jak i spadek indeksów giełdowych, ale nie jest to niespodzianką. To jest dostosowanie, które można było przewidzieć na podstawie trendów na światowych giełdach" - powiedział. Rosati do przyczyn osłabienia polskich rynków dodał także rosnące ceny ropy naftowej i brak jasności co do kształtu przyszłorocznego budżetu. "Są też wynikiem, zwłaszcza jeśli chodzi o złotego, pewnych oczekiwań dotyczących i transakcji prywatyzacyjnych i najbliższych perspektyw polskiej gospodarki, zwłaszcza, niejasnej sytuacji w budżecie. Również wpływają pogarszające się warunków w otoczeniu, np. rosnące ceny ropy naftowej, czy duży deficyt obrotów bieżących" - powiedział. Jego zdaniem obecnie największa niepewność rysuje się w zakresie polityki fiskalnej i budżetowej. "Po pierwsze nie wiadomo, co się będzie działo jeszcze z tegorocznym budżetem, bo pojawiają się coraz większe dziury, świadczące o pewnych niedoróbkach na etapie planowania. Dotyczy to nauczycieli, Funduszu Pracy, także obsługi długu" - powiedział. "Po drugie kształt budżetu na przyszły rok. Jasny sygnał ze strony rządu i parlamentu, że racjonalny budżet na przyszły rok ma szanse zostać przyjęty mógłby uspokoić nastroje" - dodał. Największe zagrożenie, jakie Rosati dostrzega w związku z przyszłorocznym budżetem, to możliwość podniesienia deficytu sektora finansów publicznych. "To by oznaczało osłabienie dyscypliny budżetowej, co z kolei znaczy dodatkowy strumień pieniędzy w pewnym sensie bez pokrycia na rynku. I to może zmusić RPP do dalszego podnoszenia stóp procentowych" - powiedział. Jednak, zdaniem Rosatiego, sytuacja polskiej gospodarki nie jest jeszcze zła. "Polska gospodarka wielokrotnie w ciągu ostatnich 10 lat była w gorszej sytuacji, że wspomnę 1992 rok i 1995-6 rok, jak mieliśmy napływ kapitału. Po prostu trzeba się liczyć z tym, że przez najbliższy rok, półtora będziemy działać w trudnych warunkach. Nie należy oczekiwać bardzo łagodnego kursu polityki gospodarczej. Nie ma na to warunków" - powiedział.