Okres dekoniunktury na najważniejszych giełdach na świecie trwa. W ostatnim czasie tradycyjnie ucierpieli inwestorzy, lokujący swoje aktywa w akcje spółek technologicznych. Nasdaq Composite doznał prawie 14-proc. przeceny, podczas gdy pozostałe główne indeksy spadły nieco ponad 5%.
Stany ZjednoczoneNasdaq przyspieszył tworzenie spadkowej fali c. Nerwowa sesja z 13 listopada potwierdziła możliwość kontynuacji spadków. Psychologiczna bariera wsparcia w okolicach 3000 pkt. została przełamana bez problemów. Środowe notowania zakończyły się poniżej poziomu 2800 pkt., który wyznaczał minimalny zakres wybicia się z formacji podwójnego szczytu, ukształtowanego na indeksie na przestrzeni czerwca i września. Może to oznaczać zakończenie trendu spadkowego, choć niewykluczone że dopiero poziom 2650 pkt. okaże się ostateczną barierą, kreującą nową tendencję rynkową.Ostatni tydzień na rynkach amerykańskich był krótszy. W czwartek nie było notowań z powodu Święta Dziękczynienia, natomiast w piątek odbyła się skrócona sesja. W nadchodzącym tygodniu być może poznamy wreszcie prezydenta Stanów Zjednoczonych. Bez względu na osobę elekta, wielu ekspertów politycznych wskazuje, że następne cztery lata będą okresem tzw. słabej prezydentury. Podział społeczeństwa, spowodowany wyborami, pozostanie, a prezydent będzie przedstawicielem tylko połowy Amerykanów. Gdyby do tego rzeczywiście doszło, polityka gospodarcza administracji prezydenckiej byłaby mocno utrudniona.Niemniej skupiając się na najbliższej przyszłości, wydaje się, że znajdujemy się przed okresem poprawy koniunktury. Coraz częściej analitycy amerykańscy używają pojęcia płaskiej korekty (flat correction). Pod tym pojęciem kryje się przerwanie kilkuletniego trendu wzrostowego trendem horyzontalnym (DJIA i S&P 500) lub sporym, jednak nie panicznym spadkiem (Nasdaq). W czasie płaskiej korekty rynek dzięki wzrostowi zysków korporacji doprowadza ceny akcji do poziomu, zapewniającego aprecjację w przyszłości.Generalnie na rynku amerykańskim nastroje poprawiają się. Wypowiedzi guru tamtejszych giełd pomagają utrzymywać ten optymizm. Obok wielokrotnie cytowanej Abby Cohen, ostatnio wypowiadał się Ed Kerschner, główny strateg banku inwestycyjnego Paine Webber. Kerschner otrzymał tytuł ?analityka roku 2000?, do czego walnie przyczyniło się przepowiedzenie wczesną wiosną tego roku dotkliwej korekty na Nasdaq. W jego opinii perspektywy giełd amerykańskich wyglądają obiecująco. Indeks S&P 500 na koniec 2001 roku osiągnie poziom 1715 pkt. (czyli 30% powyżej obecnej wartości indeksu).Kolejnym czynnikiem pomagającym rynkowi wydaje się rozstrzygnięcie wyborów prezydenckich. Bez względu na to, kto zostanie kolejnym prezydentem-elektem, zakończy się stan niepewności. W ogólnym przeświadczeniu inwestorów lepszym kandydatem jest reprezentant republikanów. Sondaż ?Fortune? dowiódł, że 70% ankietowanych uważa, że korzystniejszy wpływ na rozwój gospodarczy będzie miała administracja republikańska. Obawy w przypadku kandydata tego obozu budzi jednak stymulowanie rozwoju za pomocą cięć podatkowych. Następstwem takiej polityki może być ponowne rozbudzenie popytu konsumpcyjnego i wejście gospodarki na ścieżkę wyższej inflacji. Wiadomo, że pobudzenie demona inflacji spotkałoby się ze zdecydowaną reakcją A. Greenspana, a podwyżki stóp procentowych dałyby się mocno we znaki rynkom akcji.Z drugiej jednak strony, administracja demokratów dała dowód na to, że potrafi skutecznie zarządzać gospodarką. Ed Yardeni, główny strateg Deutsche Bank Securities, stwierdził nawet, że ?gdyby ktoś mnie pytał w 1992 roku, kto będzie lepszy dla gospodarki ? Bush czy Clinton ? bez wahania odpowiedziałbym Bush?. Rzeczywistość okazała się zgoła odmienna. Mimo to uważam, że trwalsze wzrosty wygenerowałby wybór republikańskiego kandydata na prezydenta.Pogorszenie koniunktury od wiosny br. na Nasdaq doprowadziło do tego, że saldo akcji rosnących i malejących osiągnęło rekordowy poziom (-600). Doświadczenia z ostatnich dwóch lat dowodzą, że każdorazowe osiągnięcie znacznego ujemnego salda tego wskaźnika poprzedza falę wzrostową. Tak było w kwietniu tego roku, a także w lutym i październiku poprzedniego roku.Innym argumentem przemawiającym za rozpoczęciem odreagowywania spadków jest stanowisko Fed, które zostało ujawnione po ostatnim posiedzeniu. Przekładając jak zwykle dyplomatyczne wypowiedzi Komitetu na język powszechnie zrozumiały, w najbliższych tygodniach nie należy spodziewać się zaostrzenia polityki pieniężnej. Neutralne stanowisko nie wyklucza jednak osłabienia polityki pieniężnej w 2001 roku. Pierwszą okazją do obniżki stóp będzie posiedzenie w lutym. W październiku doszło do osłabienia dynamiki inflacji. CPI jest już 0,2 pkt. proc. niżej niż rok temu. Korzystny wpływ na oczekiwania inflacyjne ma uspokojenie sytuacji na rynkach surowcowych, a przede wszystkim ropy naftowej. Popyt konsumpcyjny nie jest już tak silny. W październiku sprzedaż detaliczna wzrosła o 0,1%.Dobrym symptomem są oczekiwania inwestorów co do skali zwrotu z portfela akcji. Jeszcze kilka miesięcy temu przeciętny inwestor amerykański oczekiwał 30-proc. wzrostu wartości portfela p.a. Obecnie jego oczekiwania są znacznie skromniejsze i wyrażają się kilkupunktowym wzrostem powyżej stopy zwrotu z instrumentów wolnych od ryzyka (10?12%).Wielu inwestorów oczekuje nadejścia efektu stycznia. Powszechnym oczekiwaniem jest akumulacja papierów wartościowych już w listopadzie, najpóźniej w grudniu. W ciągu minionej dekady na rynku amerykańskim tzw. efekt stycznia występował co roku. W latach 1991?1999 średnia przemysłowa odnotowywała zawsze zyski na koniec stycznia w porównaniu z końcem listopada roku poprzedniego (patrz tabela). Inną sprawą jest, że zyski z indeksu w tym okresie nie były imponujące.Dużej zmienności Nasdaq towarzyszą spokojniejsze nastroje w segmencie tzw. starej ekonomii. Średnia przemysłowa zniżkowała w ostatnich dwóch tygodniach o 4%. Mimo to indeks utrzymuje się wciąż powyżej wznoszącej się trzyletniej linii wsparcia na wysokości 10 400 pkt. W październiku linia ta została przełamana, stąd nie stanowi tak istotnego wsparcia jak poziom 9400 pkt. Zakładając zdecydowane wzrosty na giełdzie zaawansowanych technologii, przypuszczam, że DJIA będzie zachowywać się spokojniej. Pierwszym oporem są średnie kroczące (SK-50 i SK-200), które znajdują się w pobliżu 10 700 pkt. O wiele większe znaczenie ma jednak strefa oporu na wysokości 11 000 pkt. Jej pokonanie umożliwi atak na historyczne maksimum. Podobnie wygląda sytuacja na indeksie szerokiego rynku S&P 500. Wskaźnik ten znajduje się tuż nad wsparciem, wyznaczonym przez czteroletnią linię trendu (1290 pkt.). Od tego wsparcia zależą perspektywy S&P. Dopóki jednak nie zostanie przełamany poziom 1325 pkt., dopóty nie dojdzie do testu czteroletniej linii trendu. Zakładając ożywienie koniunktury na giełdach amerykańskich, prawdopodobne jest zakończenie fazy spadkowej właśnie w przestrzeni pomiędzy 1290?1325 pkt.JaponiaIndeks Nikkei od kwietnia znajduje się trendzie spadkowym. Od tegorocznego maksimum z kwietnia indeks stracił prawie 1/3 wartości. Z punktu widzenia analizy technicznej, Nikkei znajduje się w pobliżu poważnego poziomu wsparcia, który wyznacza strefa 14 200?14 300 pkt. Strefę tę wyznaczają dwa długoterminowe minima: z sierpnia 1992 roku i lipca 1995 roku. Nieznacznie poniżej tej strefy znajduje się kolejna bariera, powstrzymująca spadki (13 900 pkt.).Ze względu na znaczenie tych wsparć oczekiwałbym zatrzymania spadków giełdy Kraju Kwitnącej Wiśni w tej 400-punktowej strefie. Na możliwość zwyżki wskazuje również formacja młota, powstała na wykresie 21 listopada. Pierwszym testem korekty tegorocznej zniżki będzie opadająca długoterminowa linia oporu (czterokrotnie potwierdzana w latach 1996, 1997, 1999 i 2000). Przebiega ona obecnie na wysokości 15 200 pkt. Analiza tzw. efektu stycznia w przypadku rynku japońskiego nie dostarcza tak interesujących wyników, jak w przypadku średniej przemysłowej. W latach 1991?1999 stopa zwrotu z indeksu Nikkei w okresie styczeń-listopad sześciokrotnie była ujemna.Z wydarzeń makroekonomicznych, coraz więcej analityków wyraża obawy o zbliżający się szczyt cyklu przemysłowego. Produkcja przemysłowa we wrześniu wzrosła o 3,9%, podczas gdy miesiąc wcześniej o 8,4%. Stopa bezrobocia i podaż pieniądza utrzymują się na ustabilizowanym poziomie. Obawy co do osiągnięcia szczytu cyklicznego przekładają się na rewizje oczekiwań, dotyczących PKB. W tym roku japoński PKB ma wzrosnąć o 1,9%, natomiast w następnym o 1,5%.
Marcin T. Kuchciak