Wszystko wskazuje na to, że Unia Wolności poprze budżet, zaś AWS zagłosuje za wyborem Leszka Balcerowicza na stanowisko prezesa NBP. Oba ugrupowania zawarły w tej sprawie porozumienie, choć nie ujawniają szczegółów, a nawet zaprzeczają, jakoby formalna umowa była podpisana. Pewnie nie jest, a w dodatku tego rodzaju polityczne umowy bardzo trudno jest w praktyce wyegzekwować. Jest wątpliwe, by Balcerowicz zyskał poparcie całego klubu AWS, który przecież jest w trakcie głębokiego kryzysu. Posłowie AWS zwykle głosują w sposób niezdyscyplinowany, więc wybór byłego wicepremiera na stanowisko szefa NBP zależeć będzie od tego, czy opozycja zagłosuje przeciwko niemu w sposób zwarty, czy też wstrzyma się częściowo od głosu. Ale poparcie Balcerowicza przez liderów AWS już jest dużym sukcesem. Były wicepremier jest teraz jedynym kandydatem i opozycja na pewno poważnie się zastanawia, czy tę kandydaturę odrzucić.Jest jasne, że większość posłów AWS zagłosuje za Balcerowiczem z myślą o wsparciu przez Unię budżetu. Bez przychylności byłego koalicjanta ustawa ta nie ma szansy na uchwalenie, co oznaczałoby rozwiązanie Sejmu. Unia patrzy dziś na budżet zapewne przychylniejszym okiem niż 5 miesięcy temu, gdy ogłaszane były założenia, a obaj koalicjanci byli właśnie świeżo po rozwodzie. Pierwsze założenia budżetowe zostały przyjęte przez rząd ? już wówczas mniejszościowy ? w lipcu. Zostały one wtedy ostro skrytykowane przez głównych ekspertów Unii Wolności, a także analityków banków inwestycyjnych, których opinia wpływa na poglądy inwestorów zagranicznych. Głównym powodem krytyki był zbyt wysoki deficyt przyjęty przez szefa resortu finansów. Minister Bauc planował, że deficyt ekonomiczny w przyszłym roku wyniesie 1,6% PKB, zaś w roku 2000 ok. 2% Oznaczało to, że stan finansów publicznych poprawi się nieznacznie. Poprzednia ekipa ministerstwa finansów, która odeszła wraz z Leszkiem Balcerowiczem zostawiła wyliczenia, z których wynikało, że deficyt w roku 2000 może być mniejszy, o ile rząd podejmie działania dyscyplinujące. Wynikało z tego również, że tak naprawdę w założeniach budżetowych na rok 2001 w ogóle nie planuje się zacieśnienia fiskalnego. W czerwcu kilku ekspertów Ministerstwa Finansów wystosowało list, upubliczniony przez prasę, domagający się, by ?zacieśnienie? wyniosło co najmniej 1%. Jedynie to, ich zdaniem, mogło gwarantować stabilny wzrost w następnych latach. Propozycja deficytu ekonomicznego na poziomie 1,6% była zatem ? zdaniem Unii i ekspertów ekonomicznych (z których większość notabene z Unią sympatyzuje) ? zbyt mało ambitna.Tymczasem od lipca sytuacja gospodarcza zmieniła się pod niektórymi względami na lepsze, pod innymi ? na gorsze. Powoli zaczął spadać deficyt na rachunku bieżącym, co było przede wszystkim wynikiem niezwykle twardej polityki pieniężnej, która zahamowała wzrost popytu wewnętrznego. Jeżeli tendencja ta utrzyma się w roku przyszłym, istnieje duża szansa, że unikniemy kryzysu walutowego. Z drugiej strony, niższe tempo wzrostu zmniejszyło dochody budżetu, a tym samym deficyt ekonomiczny w roku bieżącym wyniesie 2,5%, zamiast planowanych wcześnie 2%. Minister Bauc wciąż zakłada, że deficyt ekonomiczny w roku przyszłym osiągnie poziom 1,6% PKB (13 mld zł), a tym samym ?zacieśnienie fiskalne? wyniesie 0,9%, co jest założeniem znacznie bardziej ambitnym niż w lipcu. Paradoksalnie, rozluźnienie budżetu, jakie nastąpiło w ostatnim półroczu, wytrąca broń z ręki krytyków rządu. Minister Bauc może wykazywać, że zaprojektowany przez niego budżet jest bardzo ambitny, ponieważ oznacza większe niż się wydawało zacieśnienie fiskalne. Nie słychać dziś w szeregach Unii Wolności żądań, by deficyt był jeszcze niższy. Wszyscy bowiem zdają sobie sprawę z tego, że żądanie takie w dzisiejszych warunkach ? przede wszystkim politycznych ? byłoby nierealne.Odejście Balcerowicza z funkcji przewodniczącego Unii oznacza w dodatku, że partia ta rozluźnia swoje poglądy budżetowe i fiskalna restrykcyjność przestaje być jej głównym hasłem. Świadczy o tym zapowiedź głosowania przeciwko nowelizacji Karty Nauczyciela, w której ? zdaniem rządu ? zawarty jest błąd, kosztujący budżet 1,8 mld zł. Dotychczas Unia bez wahania głosowała przeciwko interesom swego potencjalnego elektoratu, jeżeli pozostawały one w sprzeczności z wymogami twardego budżetu. Wiadomo już, że następcą Balcerowicza będzie polityk i jednocześnie historyk, nie zaś ekonomista. Można się więc spodziewać, że partia ta będzie w polityce bardziej elastyczna. Tylko kto będzie bronił budżetowych pryncypiów.
Witold Gadomskipublicysta ?Gazety Wyborczej?