Praktyczne spojrzenie

Ostatnio Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych ogłosił wspaniałą nowinę ? obniżkę opłat od operacji ewidencyjnych. I to wcale niemałą, bo o ponad 1/3 ? z 2 złotych i 90 groszy aż do marnej złotówki z jakimiś tam nędznymi dziewięćdziesięcioma groszami! Można się tylko cieszyć! Czy wszyscy już wyczuli zgryźliwość w moim głosie (przepraszam, w komputerze, na którym piszę te słowa)? Jeśli tak, to bardzo słusznie, gdyż jest to jak najbardziej zamierzone...Przypomnę mniej zorientowanym, o co w tym wszystkim chodzi. Otóż wprowadzenie nowego systemu giełdowego Warset przyniosło bardzo wiele korzyści, z których cieszą się i inwestorzy i maklerzy. Jednym z plusów było uporządkowanie systemu notowań ciągłych. Wreszcie zniknęło odrębne notowanie tych samych akcji najpierw na fixingu, na którym można było handlować pojedynczymi akcjami, a potem w notowaniach ciągłych, gdzie z kolei jednostką notowania były całe bloki. Aby jednak nie pozbawić drobnych graczy możliwości inwestowania w walory notowane w nowym systemie, trzeba było zlikwidować te bloki. W ten sposób zapewniono pełny dostęp wszystkich inwestorów do wszystkich systemów notowań i ? jak widać gołym okiem ? notowania ciągłe cieszą się dużym powodzeniem.Jest tylko jeden problem, zdaniem maklerów i inwestorów niesłychanie istotny. Otóż zlikwidowanie bloków spowodowało duże rozdrobnienie transakcji, co oznacza, że jedno większe zlecenie może być rozbite na znaczną liczbę transakcji, a od każdej transakcji KDPW pobiera te marne 1,90 zł. Pozornie jest to nic nieznaczący drobiazg, ale łatwo znaleźć np. zlecenie sprzedaży 400 akcji NFI, które zostało realizowane w 100 transakcjach (a nie jest to skrajny przykład, może być gorzej). No to teraz policzmy: jeśli kurs akcji wynosi 3 zł, to ze sprzedaży 400 akcji dostaniemy 1200 zł. Z tego trzeba zapłacić Depozytowi 190 zł, czyli ponad 15% wartości całej transakcji! Już nawet nie wspominam o pozostałych opłatach. Jak to się może opłacać inwestorowi? Ja nie wiem...KDPW tłumaczy, że dom maklerski powinien tę opłatę wliczyć w swoje koszty. Czy ja dobrze słyszę? Przecież dom maklerski nie ma złotego młynka, który sypie pieniędzmi, lecz musi te pieniądze gdzieś zarobić. A z czego dom maklerski żyje? Z prowizji klientów. Co więc tak naprawdę oznacza ?wliczenie w koszty?? Otóż to, że tę opłatę dom maklerski musi pobrać od innych klientów. Czy nadal się to państwu podoba? KDPW ładnie to nazywa ?uśrednieniem prowizji?. Weźmy to na chwilę za dobrą monetę. Rzeczywiście, skoro opłata została obniżona, a dom maklerski nie obniży swoich prowizji, to można przyjąć, że statystycznie się to uśredni. Jednak ze statystyką trzeba uważać, by nie wyszło jak z przysłowiowym biciem żony: mój sąsiad bije żonę codziennie, ja nie biję żony nigdy. Jednak statystycznie obaj bijemy żony co drugi dzień. Jak widać, uzyskaliśmy obraz całkowicie błędny i w żaden sposób niezgodny z prawdą.Statystycznie może się tak złożyć, że zlecenia w jednym domu maklerskim nie zostaną w ogóle rozbite, ale za to w drugim wszystkie zostaną porozbijane na drobniusieńkie transakcje. Pierwszy się będzie cieszyć, ale co ma zrobić ten drugi nieszczęśnik? Co gorsza, nie można tego przewidzieć w chwili przyjmowania zleceń od klientów, więc o nieszczęściu dowiemy się po fakcie. I co nam z tego, że my nie bijemy żony wcale?Najgorsze jest w tym wszystkim, że Związek Maklerów i Doradców już na wiele miesięcy przed wprowadzeniem Warsetu uprzedzał o przewidywanym rozdrobnieniu zleceń i wielokrotnie tłumaczył Depozytowi, że konieczna jest nie mechaniczna obniżka opłat, lecz zmiana ich struktury. Cóż prostszego niż pobieranie opłaty nie od pojedynczej transakcji, ale od całego zlecenia? I nie przyjmuję do wiadomości, że nie da się tego zrealizować, bo system komputerowy KDPW nie ma takiej możliwości. Zapewniam uroczyście, że jest to szkolne zadanie dla początkującego informatyka. Trzeba tylko zrozumieć problem i chcieć go rozwiązać.

Krzysztof Grabowskiprezes Zerów i Doradców