20.12.Kijów (PAP) - Ukraiński premier Wiktor Juszczenko twierdzi, że decyzja MFW o wznowieniu współpracy z jego krajem świadczy o tym, że ukraińska gospodarka rozwija się według przejrzystych zasad, a inwestorzy mogą śmielej wchodzić na ten rynek. "Ta decyzja to o wiele więcej niż tylko pieniądze na kolejne kredyty dla nas. To sygnał, że nasza gospodarka rozwija się prawidłowo" - oświadczył Juszczenko komentując wtorkową decyzję Rady Dyrektorów Funduszu o wznowieniu przerwanej 15 miesięcy temu współpracy. "Ukraiński rząd zasłużył na pochwałę za dobry styl polityki gospodarczej i postęp we wprowadzaniu reform" - uznał cytowany przez ukraińskie agencje dyrektor wykonawczy MFW Stanley Fischer. Podkreślił przy tym, że napawają optymizmem tegoroczne wyniki ukraińskiej gospodarki, przede wszystkim odnotowany po raz pierwszy od 10 lat wzrost PKB o ponad 5 procent, jak również stabilna polityka finansowa. Z kolei ukraińscy komentatorzy wskazują, że decyzja Funduszu otwiera dla Ukrainy linie kredytowe Banku Światowego, a także Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. Przede wszystkim chodzi o wielomilionowe pożyczki na dokończenie budowy dwóch nowych reaktorów jądrowych w elektrowniach położonych pod Równem i Chmielnickim. W 1998 roku Fundusz przyznał Ukrainie kredyt w wysokości 2,6 miliarda dolarów. We wrześniu ubiegłego roku współpracę przerwano, gdyż Kijów nie realizował przewidzianych umową reform w gospodarce. Wśród ukraińskich polityków panuje opinia, że napięte stosunki z MFW utorowały drogę Juszczence do stanowiska premiera. Prezydent Leonid Kuczma i jego współpracownicy liczyli, że cieszący się na Zachodzie doskonałą opinią Juszczenko szybko wywalczy nowe kredyty. Stało się jednak inaczej - decyzję o wznowieniu współpracy z Ukrainą Fundusz odkładał z miesiąca na miesiąc. Pierwsza transza w ramach kredytu z 1998 roku - w wysokości 246 milionów dolarów - ma być przekazana Ukrainie w najbliższym czasie. W Kijowie mówi się, że teraz, paradoksalnie, Juszczenko stanie przed nie mniej trudnym zadaniem właściwego wykorzystania zachodnich kredytów. Według tych opinii na część pieniędzy Funduszu mają chrapkę oligarchowie, czyli wpływowi biznesmeni o ambicjach politycznych - ci sami, którzy w ubiegłym roku sfinansowali kampanię wyborczą ubiegającego się o reelekcję prezydenta Kuczmy. Wybory wygrano, ale oligarchowie do dziś nie otrzymali oczekiwanej zapłaty. Jest prawie pewne, że premier Juszczenko będzie naciskany, aby część pieniędzy skierować właśnie na ten cel. Jeśli tak uczyni, może stracić na Zachodzie opinię "uczciwego reformatora". Jeśli odmówi - narazi się na nowe ataki ze strony oligarchów. Jakby przewidując taki rozwój wypadków Juszczenko zapowiedział w środę, że pieniądze będą wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem, a pierwsza transza będzie przeznaczona na wzmocnienie rezerw walutowych Banku Narodowego.(PAP)