Subiektywna ocena sytuacji
To, co działo się w 2000 roku na rynku akcji w USA, nie jest normalnym zjawiskiem w skali dziesięcioleci i może być poważnym ostrzeżeniem przed przyszłością. Takie zachowanie rynku mocno nadwerężyło, jeśli nie zniszczyło, wiarę inwestorów amerykańskich w analitycznych guru, takich jak Ralph J. Acampora z Prudential Securities czy Abby J. Cohen z Goldman Sachs (przypominam, że prawie do końca twierdziła, iż S&P 500 skończy rok na wysokości o 20% wyższej niż w rzeczywistości). Słowa tych analityków powodowały duże zwyżki lub spadki indeksów ? teraz, kiedy inwestorzy zorientowali się, że analityk też może się pomylić, i to nie o parę procent, nie będzie to już takie proste. To będzie miało spore skutki w przyszłości.
Koniec roku, wieku i tysiąclecia aż prosi się o jakieś długoterminowe podsumowania i prognozy. Czy to znaczy, że ja tak zrobię? Nie. Za dużo tego już w prasie i innych mediach. Jeśli chodzi o przyszłość, to jest to prawie zawsze fikcja ekonomiczna, futurologia. Jeśli zaś chodzi o przeszłość... wszyscy wiedzą, jaka była. Korci mnie jedynie, żeby uświadomić Czytelnikom, jak zły był to rok dla akcji w USA. Żaden amerykański indeks od 1931 r. (w tym roku S&P 500 spadł 47%) roku nie spadł tak bardzo w ciągu roku jak Nasdaq (39%). Jeśli chodzi o główne indeksy, to też różowo nie było. DJIA spadł o 6,2% (najwięcej od 19 lat), a S&P 500 o 10,1% (najwięcej od 23 lat). Przytaczam te statystyki tylko po to, żebyśmy uzmysłowili sobie, że to, co działo się w 2000 roku na rynku akcji w USA, nie jest normalnym zjawiskiem w skali dziesięcioleci i może być poważnym ostrzeżeniem przed przyszłością.Mniejsze wpływy do funduszyJeśli już mówimy o zaufaniu, to warto wspomnieć, że stopień ufności konsumentów jeśli chodzi o przyszłość ich i całej gospodarki spada już trzeci miesiąc z rzędu do poziomu najniższego od roku. Oczekiwanie na ochłodzenie gospodarki dodatkowo wyhamowuje popyt i zwiększa prawdopodobieństwo jeszcze szybszego spowolnienia. W połączeniu ze zbiednieniem społeczeństwa na skutek spadku cen akcji i z utrudnieniami w uzyskaniu kredytów daje to bardzo niebezpieczną mieszankę. Skutki takiego sprzężenia zwrotnego widać np. we wpływach do funduszy inwestycyjnych ? w listopadzie wpłynęło do nich tylko niecałe 9 mld USD w porównaniu z ponad 19 mld w październiku. Nie ma jeszcze odpływu środków, ale i takie zmniejszenie już znacznie utrudni podtrzymywanie obecnych cen na giełdzie.To jednak będzie miało wpływ na notowania w długim terminie. Teraz będziemy czekali na obniżkę stóp. Podtrzymuję swoją opinię z poprzedniej ?Subiektywnej oceny?, że obniżka będzie miała miejsce wcześniej niż pod koniec stycznia. Jednak coraz mocniej widać, że rynek zaczyna wątpić, czy obniżka o 0,25 pomoże. Uważam, że nie. Krótki i nietypowy tydzień giełdowy dał za mało informacji, żeby można było coś nowego na ten temat napisać. Widać jednak, że próby dyskontowania tej obniżki są bardzo nieśmiałe i nie wiem, czy przypadkiem nie jest już w cenach.Zobaczmy, jak rynek zareaguje na dane makro (NAPM i dane o bezrobociu i placach) ? jeśli dane pokażą znaczne spowolnienie gospodarki i rynek zareaguje spadkami, to możemy sobie wybić z głowy próbę gry pod obniżkę stóp. Jeśli reakcji nie będzie lub będzie umiarkowana, będzie to oznaczać że taka szansa istnieje.Dolar krępuje FedSytuacja dolara może utrudnić decyzje Fed, a prawie z pewnością nie pozwoli na znaczną obniżkę. Do wyższego tempa rozwoju w Eurolandzie (gdzie stopy nie zostaną szybko obniżone) dojdzie bowiem obniżka stóp w USA ? to dodatkowo wzmocni euro. W tej chwili zaczyna się sprawdzać to, o czym pisałem już od kilku tygodni: euro wyszło górą z kanału trendu spadkowego i teraz nie ma praktycznie większych oporów. Przy olbrzymim deficycie handlowym w USA duży spadek wartości dolara to import inflacji. To jest coraz bardziej realne, mimo spadku cen ropy naftowej. Trzeba równie zwrócić uwagę na to, że indeks surowców CRB wcale tak bardzo nie spada ? raczej jestendzie bocznym.Ucieczka od dolara jeszcze bardzo groźnie nie wygląda, ale na początku zawsze tak jest, że wydaje się, iż nic wielkiego się nie dzieje. Jeśli się spojrzy na wartość sprzedaży obligacji dolarowych przez obcokrajowców, to może spowodować niepokój. We wrześniu sprzedali oni obligacje za 8,5 mld USD, co pokazuje olbrzymią dynamikę w porównaniu z poprzednimi miesiącami.W analizie technicznej nie widać specjalnych zmian. DJIA doszedł do oporu 10 800-10 900 pkt. i odbił się od niego. W dalszym ciągu wsparciem jest 10 300 pkt. Warto zauważyć, że zbliżają się do siebie ramiona diamentu ? obecnie 10 100 i 11 050 pkt. Pokonanie tych wartości będzie miało bardzo duże konsekwencje.S&P 500 jest ciągle w kanale krótkoterminowego trendu spadkowego. Sygnałem kupna byłoby przebicie się ponad poziom 1350 pkt. Dół kanału to w tej chwili 1250 pkt. Moja metoda stosowania wskaźnika TRIN w dalszym ciągu nie daje sygnału kupna.Jeśli chodzi o Nasdaq, to podtrzymuję swoją opinię, że kończy falę C. Pytanie tylko, czy już skończył, czy jeszcze przetestuje dno. Na to nie mam odpowiedzi. Fale C są długie i męczące i wykazują tendencję do przedłużania się. Najgorsze jest to, że nie widziałem na tym indeksie prawdziwego dnia odwrotu, co powoduje, że nie można wykluczyć, iż to nie koniec spadków.W tym tygodniu niewiele powinno się więc zmienić. Powinniśmy mieć do czynienia z grą pod obniżkę stóp. Koniec wyprzedaży na Nasdaq ze względów podatkowych i ?window dressing? powinien pomóc nawet temu indeksowi. Daleki jestem od optymizmu, ale uważam, że gra pod obniżkę wzmocniona styczniowymi nadziejami powinna dać w tym tygodniu zwyżkę. Tydzień był wyjątkowo krótki i nietypowy, z małymi obrotami i klasycznymi objawami ?windows dressing?. Dlatego też dzisiejszy komentarz też nie może być długi. Oczywiście, wszyscy zadają sobie pytanie: czy będzie efekt stycznia?Po zachowaniu giełdy na ostatnich dwóch sesjach 2000 r. byłbym ostrożniejszy. Nie można wykluczyć, że obniżka stóp jest już w cenach ? przecież każdy inwestor wie, że ona będzie i, jak myślę, przynajmniej 50% uważa, że będzie w styczniu.Jeśli jednak w USA będzie gra pod obniżkę (wyjaśni to pierwszy tydzień roku), to i u nas tak będzie. Dalej już tak dobrze nie powinno wyglądać. Zwolnienie gospodarek światowych jest faktem. Coraz gorzej zaczyna to wyglądać nie tylko w USA, ale i w Japonii, gdzie najprawdziwsza recesja zagląda w oczy.Hamowanie ze światemCzy w warunkach olbrzymiego spowolnienia dwóch światowych gigantów gospodarka światowa, a co za tym idzie polska nie ucierpi? Nie ma takich możliwości.Indeksy europejskie są w trendach spadkowych. XETRA w kanale trendu spadkowego wykonuje ruch powrotny do przebitej linii trendu wzrostowego. CAC wygląda bardzo podobnie. Nie ma takiej możliwości, byśmy nie wrócili do trendów rynków europejskich.Jestem tego samego zdania, co analitycy w Bank of America: ?Spowolnienie wzrostu i niepewność co do przychodów oznaczają, że cele wyznaczone w budżecie są niemożliwe do zrealizowania?. Dlaczego więc we wszystkich artykułach i komentarzach ciągle podkreśla się, że rok 2001 będzie lepszy ze względu na poprawę parametrów makro? Doprawdy nie wiem, skąd ten optymizm i skąd ta poprawa.Krótka wizytaWidzę jedną, dość poważną, groźbę jeśli chodzi o nasz rynek akcji. Nie ulega wątpliwości, że krótkoterminowy kapitał spekulacyjny, który wszedł w obligacje (uważam, że to bardzo niebezpieczna sytuacja, ale o tym w następnych tygodniach) również uderzył w akcje. Jak sama nazwa wskazuje, ten kapitał zawitał tutaj na krótko. Co jest jego celem? Kupić akcje, wywołać na nich hossę, wyjść z nich z zyskiem i zamienić z powrotem na walutę pierwotnego kapitału (wejście w obligacje na tym etapie i tego akurat, szybkiego kapitału, wykluczam). Kiedy należałoby zamienić akcje na gotówkę i to dewizową? Wtedy, kiedy złoty będzie najwyżej. Jeśli się spojrzy na wykres złoty/dolar, widać trend 5-letni. Czy jest możliwe, żeby złoty nadal się wzmacniał i przełamał linię tego trendu? Tak, ale tylko wtedy, jeśli dolar zupełnie się załamie. To byłby jednak dramat w gospodarkach całego świata. Lepiej o tym nie myśleć, przynajmniej na razie. Jeśli się nie załamie, to teraz jest idealny moment do przeskoku ze złotych w dewizy. Potwierdza to wykres złoty/euro w układzie tygodniowym. Podwójne dno na poziomie 3,81 i kolejne trzy młoty na wykresie świeczkowym ostrzegają o możliwości zmiany trendu (złoty spadałby do euro). Jeśli ja to widzę, widzą to również krótkoterminowi spekulanci zagraniczni. Powinni więc wycofywać się z akcji i zamieniać złote na dewizy, co musi być widoczne w kursie złotego. Niewykluczone że na razie, przed obniżką stóp, w niewielkim stopniu ? dopiero potem złotego spadnie zdecydowanie mocniej. Tak więc obecność tego kapitału uważam za największe zagrożenie dla naszego rynku akcji.Już 2.01 będziemy mieli mocne uderzenie, bo o 16.00 NBP poda deficyt obrotów bieżących za kolejny miesiąc. Oczekiwania mówią o deficycie poniżej 800 mln USD, co oczywiście nie jest żadnym genialnym wynikiem, ale nie spowoduje niepokoju. Jeśli się weźmie pod uwagę relacje dolar/euro, to nie jest wykluczone, że będziemy mieli do czynienia z takim właśnie deficytem. Jednak, gdyby przypadkiem był dużo większy, to będziemy mieli początek odpływu dewiz i osłabienie złotego oraz rynku akcji.Jeśli chodzi o analizę techniczną, najbardziej nieciekawie wygląda indeks cenowy. Widać wyraźnie piątkowe podfale korekcyjne dużego spadku. Jeśli tak jest rzeczywiście, to jesteśmy w ostatniej podfali korekcyjnej, po której powinien nastąpić duży spadek. Jedynym optymistycznym wnioskiem, który można wysnuć z analizy wykresu, jest fakt, że zakres wzrostu na indeksie cenowym może sięgnąć jeszcze 4%. Bardzo mi się ten wykres nie podoba.Podwójny szczyt czy tylko korekta?WIG nie wygląda źle, chociaż ostatnie sesje rodzą pytanie: podwójny szczyt czy tylko korekta? Wyraźne przebicie się ponad 18 000 pkt. byłoby sygnałem kupna, spadek zaś poniżej 17 400 pkt. wzmógłby obawy przed podwójnym szczytem.WIG20 wygląda bardzo podobnie. Pokonanie poziomu 1860 pkt. to sygnał kupna, a przełamanie 1760 pkt. to poważne ostrzeżenie. Na wykresie liniowym widać strukturę elliottowską. Jeśli tak, to bylibyśmy w czwartej podfali korekcyjnej, po której nastąpiłaby jeszcze piątka wzrostowa. To doskonale współgra z wyglądem indeksu cenowego.Co z tego wszystkiego wynika? Otóż to, że po korekcie powinniśmy mieć jeszcze rzut na taśmę, czyli ostatnią podfalę wzrostową poczym rozpocząłby się spadek. Jeśli tak, to po korekcie, a przed obniżkami stóp będziemy mieli ostatnią szansę zarobienia pieniędzy przed dłuższym okresem posuchy. Trzeba codziennie patrzeć na złotego ? jego osłabienie będzie sygnałem sprzedaży.Korzystając z okazji przekazuję wszystkim moim Czytelnikom życzenia tylko dobrych inwestycji nie tylko w 2001 roku, ale i w całym stuleciu.
Piotr Kuczyński