Dość często zdarza się, że opinie i poglądy analityków rynku kapitałowego ? także tych z tytułami doradców inwestycyjnych ? stają się nawet po pobieżnej lekturze przedmiotem złośliwych uwag lub przynajmniej żartów ze strony czytelników.
Najczęściej porażająca jest głębia interpretacyjnej rozciągliwości lub stopnia ogólności ocen i wniosków charakteryzujących się tym, że zawierają one wszystkie możliwe warianty rozwoju sytuacji, prawdopodobieństwo ich wystąpienia zaś obudowane jest licznymi niezbędnymi do tego warunkami (mówiąc prościej ? nie wiadomo, o co chodzi, ale wzruszenie gardło ściska). Wszystko wskazuje na to, że pod tym względem wśród tej grupy istnieje silne dążenie do osiągnięcia niedoścignionego ? niestety ? mistrzostwa Alana Greenspana. Poetyka komentarzy i analiz giełdowych to jednak temat na oddzielny felieton.Tym razem jednak zwróciło moją uwagę sformułowanie, którego autorstwo dziennikarz PARKIETU przypisał dość ogólnikowo nie jednemu, lecz grupie odpytywanych przez siebie specjalistów, wśród których znajdowali się również przedstawiciele renomowanych zagranicznych banków inwestycyjnych. Zdanie brzmiało tak: ?analitycy podkreślają, że KGHM jest dość prostym biznesem, którego wyniki zależą w dużej mierze od ceny miedzi i dolara?. Rzeczywiście, to bardzo prosty biznes: lepszy, gdy cena miedzi rośnie, a dolar drożeje i gorszy, gdy jest odwrotnie. Wystarczy tylko wiedzieć, jaka będzie w przyszłości cena miedzi i kurs dolara. W tym samym tekście polski analityk sprawę jednak nieco komplikuje, zauważając, że około trzech czwartych wartości tego prostego miedziowo-dolarowego biznesu przypada na posiadane przez KGHM akcje Polkomtelu. Dochodzi więc nowy element ? wahania wyceny tego pakietu i ich wpływ na wartość spółki.Nieco mniej prosty wydaje się biznes PKN ORLEN. Niby wszystko powinno być podobnie, tylko na odwrót. Wyniki zależą od ceny ropy i kursu dolara ? biznes jest lepszy, gdy ceny ropy spadają, a dolar tanieje, gorszy, gdy tendencje są przeciwne. To jednak już takie oczywiste nie jest. Mechanizm tego biznesu potrafi działać tak, że podwyższa ceny benzyny w czasie, gdy ropa i dolar tanieją. Poza tym jest bardzo podobnie ? koncern ma pakiet akcji Polkomtelu, którego wartość stanowi około trzech czwartych benzynowo-dolarowego biznesu. Ciekawe, do jakiego sektora giełda przyporządkuje te dwa proste biznesy, gdy wartość pakietów walorów telefonicznych przewyższy wartość ich macierzystych części branżowych? Czy postąpi podobnie, jak w przypadku prostego biznesu o nazwie Chemiskór, gdy ten większość przychodów osiągać będzie z wydawania prasy, a nie z garbowania skór? Czy nie lepiej byłoby stworzyć specjalny segment o nazwie ?proste biznesy?? A jak ciekawie mógłby się zachowywać jego indeks! Interesujące, z czym byłby skorelowany. Obawiam się jednak, że w tej kategorii zmieściłoby się ze trzy czwarte wszystkich notowanych u nas firm. Oczywiście, poza Elektrimem, o którym nikt nie wie, czym się zajmuje, oraz na czym i ile zarabia lub traci. Warren Buffet ze swoją strategią kupowania firm, których działalność jest dobrze zrozumiała, miałby w czym wybierać. Niestety, nie mógłby kupić prostego biznesu o nazwie PZU, który byłby źródłem pieniędzy na inwestycje w inne proste biznesy. Nie tylko on jest taki mądry.Zresztą, trzeba wiedzieć, że nie ma takiego prostego biznesu, którego nie dałoby się rozłożyć na jeszcze prostsze. Dobrego wzorca w tym zakresie dostarczył znany nam koncern PepsiCo, rozkładając prosty biznes o nazwie Wedel, dawniej 22 Lipca, obecnie 25 Kwietnia, na czynniki składowe i sprzedając je po kolei, temu czekoladki, temu ciasteczka, jeszcze innemu cukierki, nie wyłączając samej nazwy. Dlatego też to, co zostało z tego biznesu, nazywa się dziś 25 Kwietnia (w likwidacji).Tak więc nie narzekajmy. Niech proste biznesy komplikują się coraz bardziej, niech tworzą się koncerny naftowo-telefoniczne, miedziowo-telekomunikacyjne, ciepłowodowo-światłowodowe, obuwniczo-internetowe, tekstylno-ubezpieczeniowe i inne. Zawsze jest trochę zabawy przy ich późniejszym demontowaniu na czynniki pierwsze. Na rozwiniętych giełdach przy tej okazji można nieźle zarobić, podobnie jak przy fuzjach i przejęciach. Stosując oczywiście najprostszą giełdową zasadę: kupić tanio, sprzedać drożej, doskonale znaną wszystkim analitykom i ekspertom. n