Jedni zwalniają, drudzy przyjmują

Wprawdzie w londyńskim City w ostatnich miesiącach wielu pracowników tamtejszych instytucji finansowych straciło zajęcie, ale popyt na bankowców nadal jest duży ? wynika z raportu Monks Partnership. Banki za odpowiednich kandydatów nadal gotowe są płacić powyżej średniej rynkowej.ING Groep w ubiegłym tygodniu zapowiedziała zmniejszenie zatrudnienia w swoich londyńskich placówkach o 500 etatów, ale podobno większość spośród zwolnionych osób nie będzie miała problemów ze znalezieniem nowego zajęcia.Jednak portfele przedstawicieli branży finansowej nie są już tak wypchane jak niegdyś. W ostatnim kwartale ubiegłego roku spadły zarobki w 11 spośród 16 kategorii badanych przez Monks Partnership. Jednak tylko w czterech przypadkach zmniejszył się procentowy udział premii w pensji zasadniczej.Najbardziej ucierpieli przedstawiciele działów obsługujących korporacje, głównie na skutek słabszej aktywności rynku fuzji i przejęć. W III kwartale 2000 r. mediana ich premii wynosiła 101% płacy podstawowej, zaś w IV już tylko 75%. Szef działu korporacyjnego zarabiał średnio 120 600 funtów.Mimo wszystko przeważa pogląd, że pod względem płacowym City dobrze zniosło okres słabszej koniunktury, zaś presja na zmniejszenie podstawowych uposażeń jest mało odczuwalna. Wiele, głównie mniejszych banków inwestycyjnych poszukuje pracowników. Są wśród nich Dresdner Kleinwort Benson Wasserstein oraz Commerzbank Securities, które zamierzają bardziej zaangażować się na polu fuzji i przejęć.U potentatów jest różnie. Goldman Sachs np. nie planuje zatrudnienia nowych ludzi na stanowiskach dyrektorskich, ale ma wakaty na niższych szczeblach kierowniczych. Merrill Lynch zredukował zatrudnienie w dziale analiz, zaś Credit Suisse First Boston, w rezultacie fuzji z Donaldson, Lufkin& Jennrette, podobno planuje zmniejszenie personelu o ponad 10%.

W.Z. ?The Wall Street Journal Europe?