Kilka dni temu, dowiedzieliśmy się, że największy w Polsce dom maklerski ? CDM Pekao SA? zamierza zasadniczo zmienić strategię działania. Choć nie wiadomo dokładnie, na czym ta zmiana ma polegać, to już wokół niej powstało sporo kontrowersji.
O planach zmiany strategii działania CDM Pekao SA dowiedzieliśmy się w dość dziwny sposób. Pewnie jeszcze długo pozostawałyby one tajemnicą, gdyby nie dymisja jego prezesa, który nie zgadzał się na realizację koncepcji zmian proponowaną przez właściciela, czyli bank Pekao SA, i ? jak można się domyślać ? inspirowanych przez głównego udziałowca tego banku, czyli UniCredito Italiano.Skoro rozbieżności zdań były tak duże, że spowodowały odejście prezesa biura, to znaczy, że koncepcja jest już dość mocno skonkretyzowana. Tymczasem z nielicznych wypowiedzi nowego prezesa nie można się dowiedzieć niczego konkretnego. Z jednej strony, trudno się dziwić, że nie zdradza on tej tajemnicy, ale z drugiej, skoro już ?się wydało?, że zmiany będą, to wypadałoby poinformować o nich choćby klientów. Jeśli zmiany nie przypadną im do gustu, to niewykluczone, że biuro straci dotychczasową pozycję lidera na rynku pośredników. To tylko jeden z aspektów tej sprawy.Innym, nie mniej interesującym, jest kierunek planowanych zmian. Na razie wiadomo jedynie, że podobno tzw. klienci detaliczni biura będą obsługiwani w placówkach banku, zaś biuro zajmie się jedynie hurtowym przekazywaniem zleceń na giełdę. Jeśli tak ma być w istocie, to wyłaniają się dwie zasadnicze kwestie. Pierwsza to zgodność takiego rozwiązania z obowiązującymi w Polsce regulacjami prawnymi. Chodzi tu głównie o przepis mówiący o konieczności wydzielenia organizacyjnego, finansowego i prawnego działalności maklerskiej z działalności bankowej. Skoro tak, to przekazanie sporej części czynności maklerskich przysłowiowym ?panienkom z okienka? w bankowych oddziałach wymagałoby zmiany przepisów lub nie lada ekwilibrystyki prawnej, by taki projekt zrealizować.Wreszcie kwestia druga ? najbardziej istotna z punktu widzenia klientów biura maklerskiego ? a więc sprawności funkcjonowania takiego modelu. Teoretycznie, przeniesienie takich czynności, jak zakładanie rachunku inwestycyjnego, składanie zleceń itp. do sieci bankowej powinno poprawić dostęp do rynku kapitałowego ?szerokim rzeszom społeczeństwa? i zrealizować dążenie nowego prezesa CDM do ?ożywienia funkcjonowania rynku kapitałowego?. Wszak oddziałów bankowych jest więcej niż punktów obsługi klientów biura maklerskiego.Oczywiście, użyte przeze mnie określenie ?panienka z okienka? jest już mocno archaiczne, a nawet może być uznane za uwłaczające kadrze bankowej o wysokich kwalifikacjach. Prawda jest jednak taka, że jest bardzo mało realne (nie mówiąc o kosztach), by kilka tysięcy pracowników w krótkim czasie wyszkolić w taki sposób, by ? oprócz wielu innych różnorodnych czynności bankowych ? w kompetentny i w pełni fachowy sposób mogli nie tylko zakładać rachunki i przekazywać zlecenia, ale także informować klientów o sytuacji na rynku, działalności spółek, nowych emisjach, zasadach funkcjonowania rynku i wielu tego typu ?drobiazgach?.A może pójść krok dalej i zamiast zastanawiać się, czy lepszy jest model anglosaski, zakładający oddzielenie bankowości inwestycyjnej od uniwersalnej, czy też niemiecki, łączący te dwie dziedziny, zastosować chiński model obrotu papierami wartościowymi. Od czasu gdy w tym kraju rząd postanowił postawić na rozwój giełdy, procedura jest bardzo prosta. Po otwarciu rachunku inwestor dostaje kartę podobną do bankomatowej. Głównym sprzętem w biurach maklerskich są urządzenia umożliwiające korzystanie z tych kart. Po włożeniu karty do czytnika klient składa zlecenie. Żywi maklerzy są dostępni tylko dla klientów o grubych portfelach. Ustawienie podobnych ?akcjomatów? w oddziałach banku rozwiązałoby większość przedstawionych problemów. Tylko, co na to inwestorzy? N