O ponad 55% spadł od 1 września ub.r. kurs akcji Yawalu. Jest to prawdopodobnie pochodną rynkowej dekoniunktury oraz niskiej płynności częstochowskiej spółki, której akcjonariat jest zdominowany przez kilku udziałowców .Jeszcze w lipcu 2000 r. Edmund Mzyk, główny udziałowiec, a także jeszcze wówczas prezes Yawalu (obecnie przewodniczący rady nadzorczej), kupował znaczne pakiety jego akcji, płacąc za walor 18,5?19 zł. Na początku br. zdecydował się on jednak na sprzedaż ponad 55 tys. papierów po 18 zł. Podobnie zrobił podmiot zależny ? Previs, który 16 stycznia pozbył się 160 tys. akcji spółki-matki po 17,5 zł za walor.Podczas wczorajszych notowań handlowano nimi jednak po 9,40 zł. Na tak znaczny spadek kursu nie miała raczej wpływu publikacja ubiegłorocznych wyników finansowych spółki, które bez uwzględnienia przeprowadzonego w ostatnich dniach 2000 r. aportu do spółki zależnej (Yawal System) nie odbiegały znacząco od osiągniętych rok wcześniej.? Myślę, że kluczowa w tej kwestii jest płynność obrotu. W czerwcu zamierzałem pozbyć się części swoich udziałów i to mogłoby poprawić sytuację. Obecnie czekam jednak na ostateczne rozstrzygnięcia w sprawie ewentualnego zwolnienia podatkowego dla akcjonariuszy, którzy po upływie trzech lat od objęcia akcji w ofercie niepublicznej je sprzedają. W najbliższym czasie nie przewidujemy natomiast przeprowadzania nowych emisji ? powiedział PARKIETOWI Edmund Mzyk.Pakiet, który zamierzał sprzedać szef rady nadzorczej, to akcje serii C (posiada ponad 1,4 mln tych papierów). Przedstawiciele Yawalu zapewniają również, że są już coraz bliżej wyłonienia inwestora strategicznego dla Caspolu, a stosowne komunikaty w tej sprawie zostaną niebawem przekazane.

M.N.