Wczoraj po raz ostatni handlowano prawami poboru do akcji nowej emisji Rafako. Przypomnijmy, że producent kotłów planuje sprzedaż 52,2 mln akcji serii I (ich cena emisyjna wynosi 2 zł). Inwestorów szczególnie zainteresowała postawa Elektrimu (ma 49,9 proc. walorów Rafako), który zasygnalizował powiernikowi obligacji, że nie jest w stanie objąć akcji nowej emisji z uwagi na brak środków. Utrzymanie dotychczasowego udziału w spółce wiąże się z wydatkiem blisko 50 mln zł.
- Od wczoraj nasze stanowisko się nie zmieniło. Działania obligatariuszy, którzy nie zwolnili zastawu na walorach Rafako, mimo spłaty im 530 mln euro, powodują, że faktycznie możemy nie kupić akcji nowej emisji - mówi Ewa Bojar, rzecznik Elektrimu. Przedstawicielka firmy nie odpowiedziała wprost, czy zarząd podjął już ostateczną decyzję co do akcji Rafako. Wczoraj prawami poboru producenta kotłów nie zawarto żadnych transakcji pakietowych. To oznacza, że jeżeli Elektrim nie skorzysta z przysługującego mu zapisu na akcje (moża to zrobić od 20 do 23 marca), to jego udział w kapitale Rafako po emisji spadnie do zaledwie kilkunastu procent.
Niewykluczone jednak, że Elektrim nie straci kontroli nad producentem kotłów i obejmie akcje. Emisja Rafako i jej parametry były przecież konsultowane, a Elektrim zdawał sobie sprawę ze swojej trudnej sytuacji. Czy prezes Rafako jest zaskoczony postawą największego akcjonariusza? - W biznesie nie można być niczego pewnym - skomentował Mariusz Różacki, szef raciborskiej spółki. Przyznał jednak, że liczy na utrzymanie kontroli w spółce przez Elektrim.
Dom Maklerski Penetrator (oferujący) wycenił jedną akcję Rafako na 12,4 zł. Według jego analityków, spółka zarobi w tym roku na czysto 17 mln zł.