Tydzień zakończyliśmy tuż poniżej rekordów hossy. Gracze pozostają w niepewności, czy przyszły tydzień przyniesie kolejną zwyżkę, czy też będziemy świadkami pogłębienia korekty. Takie dylematy nie powinny nam zaprzątać głów zbyt mocno. W końcu wszelkie wątpliwości są rozwiewane przez odpowiednie sygnały. Zlecenia składane "na nos" to nie jest najlepszy sposób inwestowania. Wielu graczy jest zdania, że ma intuicję, co zwykle okazuje się błędem. Bardziej rozsądne wydaje się opieranie swoich poczynań inwestycyjnych na wcześniej jasno określonych przesłankach.

Takie podejście po pierwsze zwalnia nas z ciągłej analizy wszelkich możliwych danych i ważenia ich znaczenia dla posiadanej bądź jeszcze nie posiadanej pozycji. Wcześniejsze spokojne zbudowanie sobie narzędzi, które mają być pomocne przy podejmowaniu decyzji, ma także niebagatelne znaczenie psychologiczne. Dzięki temu nieco łatwiej jest obserwować rynkowe zmiany. Oczywiście emocje pozostaną, ale nie przekładają się one na decyzje, co w dłuższej perspektywie ma dla posiadanego kapitału ogromne znaczenie.

Wczorajsze zmiany cen nie wpływają na ogólną ocenę rynku. W ciągu dnia nie wydarzyło się nic, co mogłoby sprawić, że na rynek należałoby spojrzeć z innej perspektywy. Wątpliwości może być wiele, ale póki ceny utrzymują się wysoko, walka z tą siłą, która je utrzymuje, nie wydaje się sensowna. Nie znamy przyszłości i nie wiemy, kiedy ta siła zmaleje lub się wycofa. Jest kilka przesłanek, ale to nie znaczy, że w tej chwili są one wystarczające.

Rynek znajduje się w trendzie wzrostowym i należy przyjąć, że będzie w nim nadal. Ta ocena się zmieni, jeśli wspomniany trend zostanie przełamany. Nie chodzi tu tylko o samą linię, ale przebicie się podaży przez jakieś ważniejsze wsparcie. W tej chwili najbliższym takim wsparciem dla indeksu są okolice 3520 pkt. Zejście pod ten poziom byłoby wstępnym sygnałem kłopotów popytu. Ważniejsza wydaje się ostatnia luka hossy. Jej zamknięcie miałoby już znaczenie także w średnim terminie. Tym bardziej że wiązałoby się z cofnięciem cen po nieudanym ataku na dziewicze poziomy. Zanim taka sytuacja wystąpi, trzymamy się scenariusza wzrostowego. Jak ktoś nie jest przekonany, może postać z boku. Grać nie ma przymusu. Grać przeciw trendowi to hazard. Pewnie kiedyś się uda, ale jakim kosztem?