Indeksy akcji na Wall Street w piątek zyskiwały na wartości, co zdarzyło się po raz trzeci w mijającym tygodniu. Wzrosty były jednak umiarkowane. Do zakupów zachęcał m.in. korzystny odczyt ważnego miernika inflacji oraz opinie analityków o takich spółkach, jak Apple i bank Lehman Brothers.

Na innych rynkach panowały zmienne nastroje. Spore zyski liczyli inwestorzy z giełd azjatyckich (wzrost o 1,7 proc. w Japonii i o 2,7 proc. w Hongkongu). Ten tydzień okazał się dla nich bardzo łaskawy - indeks MSCI dla regionu Azji i Pacyfiku podskoczył o 4,2 proc., czyli najmocniej od ostatniego tygodnia listopada. Jednak w Europie dominowała podaż akcji. Inwestorzy boją się o wyniki spółek, ponieważ europejskie gospodarki mogą zahamować. Z piątkowych danych wynika, że nastroje konsumentów we Francji są obecnie najgorsze w historii, a w Wielkiej Brytanii najsłabsze od 1993 r. Paneuropejski indeks DJ Stoxx 600, który w piątek tracił 0,6 proc., od początku roku zjechał już o 16 proc. Jeśli w poniedziałek nie odbije się znacząco, będzie to dla niego najgorszy pierwszy kwartał od 1987 r. Straty akcjonariuszy w Europie są na razie dużo większe niż w USA i Azji (S&P 500 i MSCI Asia Pacific straciły dotąd po około 10 proc.).

W USA do zakupów akcji zachęcały w piątek m.in. dane makro. Okazało się, że inflacja bazowa skojarzona z wydatkami konsumentów utrzymała się na poziomie 2 proc., co otwiera pole Rezerwie Federalnej do dalszego cięcia stóp procentowych.

Więcej niż inne indeksy zyskiwał Nasdaq Composite. Spółki technologiczne pociągnął w górę koncern Apple (+1,8 proc.), po którym analitycy spodziewają się, że wkrótce zacznie sprzedawać iPhone?y z obsługą sieci 3G i poprawi tym swoje wyniki. Rekomendację z "trzymaj" do "kupuj" dla banku inwestycyjnego Lehman Brothers podnieśli analitycy Citigroup. Wpłynęło to też korzystnie na inne walory bankowe. Dużo, bo prawie 7 proc., spadł natomiast kurs sieci odzieżowej JC Penney, która wysłała ostrzeżenie dotyczące wyników finansowych.