Jednym ze zjawisk, które zwracają największą uwagę w ostatnich tygodniach, są wyjątkowo skromne obroty akcjami małych i średnich spółek ("misiów"). Przykładowo w piątek wartość handlu papierami firm z sWIG80 wyniosła skromne 82,4 mln zł, co oznacza, że na jedną spółkę przypadał średnio niewiele ponad 1 mln zł obrotów. Tymczasem, dla porównania przed rokiem, w kwietniu 2007 r. dzienny handel akcjami z sWIG80 nie spadał poniżej 400 mln zł. Aktywność inwestorów w przypadku części firm o niewielkiej kapitalizacji zaczęła wręcz zamierać.
Powtórka z historii
Światło na trwający od miesięcy zanik mody na hołubione jeszcze przed rokiem "misie" rzuca analiza danych statystycznych z ostatnich kilkunastu lat. Przyjrzeliśmy się bliżej rocznym zmianom dwóch indeksów: WIG20 (który reprezentuje duże spółki) oraz sWIG80 (który kojarzony jest z małymi firmami, chociaż i tu znaleźć można przedsiębiorstwa o wartości rynkowej przekraczającej 1 mld zł). Ponieważ sWIG80 ma stosunkowo krótką historię, to założyliśmy, że jest on kontynuacją obliczanego wcześniej przez GPW indeksu WIRR.
To, co od razu rzuca się w oczy, to fakt, że w ostatnich dniach roczna zmiana sWIG80 (-19,5 proc.) stała się niższa niż roczna zmiana WIG20 (-14,7 proc.). W perspektywie ostatnich kilkunastu miesięcy taka sytuacja jest bez precedensu i kontrastuje z tym, co działo się w pierwszej połowie 2007 r., gdy moda na "misie" sięgała zenitu, a roczny wzrost sWIG80 przekraczał 160 proc. (na marginesie pouczająca jest obserwacja tego, co stało się z kursami np. spółek budowlanych, które dokładnie rok temu inwestorzy "wyrywali" sobie z rąk pod wpływem nadziei na boom związany z organizacją Euro 2012).
W perspektywie ponad 10 lat sytuacja ta nie jest żadną nowością. Co więcej, wpisuje się ona idealnie w zjawisko, jakie powtarza się z zadziwiającą regularnością i intensywnością. Widać to najlepiej, jeśli na wykres naniesiemy różnicę rocznych zmian sWIG80 i WIG20 (w dalszej części artykułu będziemy ją w skrócie nazywać różnicą stóp zwrotu). Na wykresie tym widać wyraźny cykl, na który składa się faza rosnącej przewagi małych spółek oraz następująca po niej faza zaniku mody na ten sektor rynku. Kolejny wniosek jest taki, że zarówno nie tak dawna euforia na punkcie "misiów", jak i trwający od połowy 2007 r. relatywnie szybki spadek ich notowań to nic innego, jak kolejne etapy cyklu, który od początku 1996 r. powtarza się już czwarty raz.