Notowania rozpoczęły się spokojnie na poziomie zbliżonym do poprzedniego zamknięcia, aczkolwiek na niewielkim plusie. Popyt, mimo sprzyjających okoliczności, nie podjął jednak walki, co zaowocowało spadkiem cen kontraktów jeszcze przed rozpoczęciem notowań na rynku akcji. Gdy te już ruszyły, rynek się skonsolidował. Usypiającą atmosferę przez chwilę rozruszały dane z Niemiec.
Niższy od prognoz wskaźnik ZEW wywołał małe zamieszanie, ale to szybko zostało zduszone. Krótka reakcja na tą niespodziankę może wynikać z faktu, że ostatnio ZEW stracił korelację ze zmianami wskaźnika Ifo, a to właśnie ta korelacja była istotą obserwacji ZEW. Sam ZEW nie jest zmienną, którą przejmowałyby się rynki. Skoro jednak nie ma już wyraźnego powiązania (przynajmniej w ostatnim roku) to znaczenie tej publikacji zdecydowanie zmalało.
Po południu ceny spadały. Przed 13.00 zaliczyliśmy minima sesji w chwili, gdy cena ropy zaliczała swoje rekordowe poziomy. Panika się nie pojawiła i także ten spadek szybko się zakończył. Wprawdzie cena ropy rosła nadal, ale nie miało to już tak dużego wpływu na rynki akcji. Ten powoli się podnosił i trwało to właściwie do samego końca dnia. W trakcie tej zwyżki opublikowano dane makro z USA. Nieco wyższy wskaźnik PPI nie zaniepokoił graczy, gdyż główny wpływ na PPI miała rosnąca cena ropy.
Ucieszył inwestorów wyższy od prognoz wskaźnik aktywności gospodarczej w rejonie Nowego Jorku. Byłoby jednak sporą przesadą mówić, że jest to pierwsza jaskółka poprawy sytuacji makroekonomicznej. To raczej mucha, za którą ta pierwsza jaskółka może się pojawi. Ten wskaźnik na należy do najważniejszych w ocenie perspektyw gospodarki amerykańskiej.
Od biedy na wykresie intraday można zauważyć małą odwróconą formację głowy i ramion, która teoretycznie mogłaby wskazywać na koniec przeceny. Z takimi wnioskami jednak bym się wstrzymał. Właściwie po wczorajszej sesji wstrzymałbym się z wszelkimi zbyt mocnymi wnioskami.