Za nami kolejna sesja z aktywnością na poziomie pozostawiającym wiele do życzenia. W takiej sytuacji z wielką ostrożnością należy podchodzić do tego, co na samym rynku zaszło. Wszelkie ruchy cen były wywołane niewielkim kapitałem, a tym samym mają ograniczoną wiarygodność. Ruch cen, któremu towarzyszy większa aktywność, pozwala na wniosek, że większość taki rozwój wypadków akceptuje (niezależnie, czy jest z danego ruchu zadowolona). Ostatnią taką sytuację mieliśmy tydzień temu w piątek, gdy ceny opuściły poziom konsolidacji. Tydzień później znaleźliśmy się ponownie w jej okolicy. Poziom konsolidacji zatrzymał wysiłki byków. Z tego względu ciekawie zapowiada się następne pięć dni.
Ostatnie sesje dały zapewne części graczy nadzieję na zwyżkę cen. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że przez te pięć dni ceny wzrosły mniej, niż wcześniej spadły w ciągu jednej sesji. Zatem ta przewaga popytu jest nieco podejrzana. Tym bardziej że w czasie kreślenia tego wzrostu rynek nie napotkał żadnego większego oporu. Niewątpliwie bykom udało się jedno - został wypełniony zasięg ruchu po wybiciu z małej odwróconej formacji głowy i ramion. Tym samym jej znaczenie jako czynnika wspierającego byków zredukowało się do bycia wsparciem na wypadek, gdyby ceny ponownie miały się zjawić w jej okolicy. Czy się zjawią? Trzeba się z tym liczyć. Brak oporów rozochocił posiadaczy długich pozycji, ale wczoraj już z takim trzeba było się zmierzyć i zabrakło na to sił. Rynek porusza się w małym kanale wzrostowym, który na razie jest traktowany jako
korekta poprzedzającego ją
spadku cen.
Ze sfery makro wydarzeniem były ogłoszone o 14.00 dane dotyczące dynamiki polskiej produkcji przemysłowej w marcu. Okazała się ona znacznie gorsza od prognoz. Zamiast spodziewanego wzrostu o około 8 proc. produkcja wzrosła raptem o niecały 1 proc. Te rozczarowujące dane zostały przez rynek akcji przyjęte ze spokojem. Z jednej strony to oczekiwanie, że był to tylko wypadek przy pracy i w kolejnych miesiącach sytuacja powróci do normy, czyli znacznie szybszego wzrostu. Z drugiej strony, brak spadku cen wynikać mógł z tego, że słabsze dane raczej przesądziły o braku podwyżki stóp procentowych w kwietniu. Swoje dodała mała aktywność, bo dzięki temu łatwo było popytowi