Piątkowa sesja przyniosła wzrost indeksu WIG o 1 proc., do 47477,05 pkt. Analizując zachowanie pozostałych warszawskich indeksów, dość łatwo można wskazać "sprawcę" tego wzrostu. Były to przede wszystkim duże spółki. Grupujący je indeks WIG20 zyskał 1,67 proc., kończąc dzień na poziomie 2971,63 pkt. Indeksy małych i średnich spółek zakończyły natomiast notowania pod kreską. Piątkowe zachowanie GPW, pomimo wyraźnej zwyżki indeksu WIG20, nie zachwyca. Polski parkiet wyraźnie odstaje swym zachowaniem od czołowych giełd europejskich oraz rynku akcji w USA. W piątek WIG zyskał mniej niż średnia dla wymienionych rynków.

Słabe zachowanie jeszcze nie jest jednak powodem do dużych zmartwień. Nie jest ono bowiem efektem wzmożonej podaży akcji, ale małego popytu. W przeszłości już takie zjawisko można było zaobserwować. Warszawska giełda często ruszała jako jedna z ostatnich, ale bardzo szybko odrabiała straty. Można nawet pokusić się o postawienie tezy, że takie zachowanie GPW jest jej cechą charakterystyczną.

Sytuacja techniczna na wykresach WIG i WIG20 nie jest już tak propopytowa, jak jeszcze przed tygodniem, zanim wynik kwartalny General Electric sprowokował mocną przecenę obu indeksów. Aktualnie brak jest wiarygodnej technicznej zachęty do kupna akcji. Jest ona jednak w "zasięgu ręki". Wystarczy 2-3 proc. zwyżka, żeby zostały odnowione sygnały kupna.

W przypadku indeksu WIG20 takim sygnałem będzie wybicie powyżej 3030 pkt. Tam barierę podażową tworzy linia poprowadzona po szczytach z lutego i marca, będąca jednocześnie górnym ograniczeniem trzymiesięcznego kanału spadkowego.

Wybicie powyżej 48500 pkt będzie natomiast stanowić sygnał kupna na wykresie WIG. Będzie ono równoznaczne z wybiciem górą z trzymiesięcznego trójkąta. Całkowite bezpieczeństwo bykom zapewni natomiast zwyżka ponad 50193,53 pkt, czyli powyżej szczytu z lutego na wykresie dziennym. Zważywszy, że będzie to również oznaczało wybicie górą z 10-miesięcznego kanału spadkowego, to otworzona zostanie droga ku poziomowi 55 000 pkt.