Podczas gdy średnia oczekiwań analityków odnośnie do zysku netto wyniosła 112,5 mln zł, Bank Millennium zarobił 127 mln zł. Jednak po początkowym entuzjazmie nastroje inwestorów się pogorszyły, przez co bank zakończył sesję na wyraźnym minusie. Pod koniec dnia za akcję Millennium płacono 7,96 zł, czyli 3,5 proc. poniżej ceny otwarcia. W tym czasie indeks WIG-Banki spadł o jedyne 1,3 proc.
Analitycy nie dostrzegają przyczyn dla tak dużych spadków w wynikach finansowych. - Nie były one złe. A już na pewno nie tak złe, żeby bank spadł znacznie bardziej niż reszta sektora - dziwi się Piotr Palenik, analityk ING Securities.
Gotówka wspiera hipoteki
Millennium odczuło stagnację na rynku kredytów hipotecznych. Chociaż wartość portfela kredytowego zwiększyła się w porównaniu z końcem marca 2007 r. o 60 proc., do 14,5 mld zł, to ten kwartał był trzecim z rzędu, kiedy spadała wartość wypłat. Od stycznia do marca wartość wypłaconych kredytów wyniosła niespełna 1,3 mld zł, wobec 1,5 mld zł w IV kwartale ub. r. Jednocześnie ze względu na wzrost stóp proc. i umacnianie się złotówki, 76 proc. nowo udzielanych kredytów stanowią pożyczki walutowe.
Przedstawiciele Millennium spodziewają się, że w drugiej połowie roku popyt na "hipoteki" wzrośnie. - Wydaje się, że dołek mamy już za sobą. Do ożywienia powinna przyczynić się większa podaż mieszkań oraz pewna stabilizacja cen - uważa wiceprezes Bicho.