Chińskie władze uznały, że sytuacja na krajowych giełdach jest tak zła, że trzeba ograniczyć możliwość sprzedaży akcji. Pożądany efekt - wzrost indeksów - wystąpił, jednak trwał tylko chwilę. Na koniec sesji wskaźniki wpadły w nowe dołki.
Indeks CSI 300, obejmujący największe spółki z giełd w Szanghaju i Shenzhen, początkowo wzrósł aż o 7,5 proc., niwelując ponad połowę spadku z minionego tygodnia. Ale zakończył sesję 0,2-proc. zniżką. Oznacza to, że administracyjne posunięcia, mające ożywić rynek, nie wystarczają do trwałej poprawy nastrojów inwestorów w sytuacji, gdy wiele spółek, zwłaszcza surowcowych, pokazuje gorsze wyniki.
Komisja papierów wartościowych przed rozpoczęciem wczorajszej sesji opublikowała rozporządzenie, które stanowi, że akcjonariusze sprzedający w ciągu miesiąca ponad 1 proc. posiadanych akcji muszą tego dokonać w jednej transakcji. Dotychczas papiery te mogły być sprzedawane bezpośrednio na rynku bez względu na wielkość pakietu.
A przewidywania co do podaży są spore. Na 3 bln juanów (420 mld USD) szacuje się wartość akcji, które w tym roku mogą wejść na rynek ze względu na upływający termin zakazu ich sprzedaży zawarty w prospektach emisyjnych.
Indeks CSI 300 stracił w tym roku 38 proc., najwięcej na świecie po rynku w Wietnamie. Przyczyną spadków były obawy, że rządowe posunięcia przeciwdziałające inflacji mogą zmniejszyć zyski spółek oraz że dotychczas wstrzymywana podaż akcji może być w tym roku większa od zainteresowania nimi.