Notowania ropy naftowej zaczęły się od rekordu zarówno na giełdzie nowojorskiej, jak i londyńskiej. Na NY Mercantile Exchange płacono za baryłkę już 19,93 USD, a w Londynie 117,5o USD. W Nowym Jorku to była najwyższa cena od 1983 r., kiedy wprowadzono do obrotu kontrakty terminowe. W Londynie w piątek płacono nawet 117,56 USD.

Bezpośrednią przyczyną obecnych wzrostów są informacje o zakłóceniu dostaw. British Petroleum zamknął rurociąg Forties Pipeline Systems dostarczający ropę z Morza Północnego, bo zastrajkowali pracownicy rafinerii Grangemouth. Mieli wznowić pracę dzisiaj o 7 rano miejscowego czasu. Tym rurociągiem tłoczone jest 40 proc. ropy przerabianej w Wielkiej Brytanii.

Drugą przyczyną wczorajszej zwyżki cen ropy, które w Nowym Jorku są już o 82 proc. wyższe niż przed rokiem, był atak nigeryjskich rebeliantów na posterunek policjantów pilnujących największego w tym kraju terminalu eksportu ropy i gazu. Pięciu policjantów zostało zabitych w delcie Nigru, gdzie wydobycie od piątku spadło o połowę. Również dlatego, że w czwartek wieczorem rebelianci zaatakowali rurociąg należący do Royal Dutch Shell, a pracownicy instalacji Exxon Mobil zastrajkowali.

Ropa z Morza Północnego i z Nigerii jest nisko zasiarczona. Szacuje się, że nigeryjska ropa stanowi około 15 proc. amerykańskiego importu tego surowca. Wcześniej o spadku wydobycia informowały Rosja i Meksyk i właśnie ograniczenia podaży windują ceny.

Bloomberg