Weekendowa Analiza Futures

Aktualizacja: 27.02.2017 16:29 Publikacja: 04.05.2008 12:04

Ubiegły tydzień to głównie wydarzenia w USA. Nasze nędzne trzy dni handlu

niczego nie zmieniły. Małe zmiany cen i mała aktywność wyraźnie pokazały,

że długi weekend dla inwestorów znaczy coś zupełnie innego i zamienił się

w długie 9 dni. Warte wspomnienia jest jedynie wydarzenie środowe, czyli

decyzja Rady Polityki Pieniężnej o pozostawieniu stóp procentowych na tym

samym poziomie.

Jeszcze parę tygodni temu uważano, że kolejna podwyżka będzie najbardziej

prawdopodobna, ale po danych o dynamice sprzedaży detalicznej, a zwłaszcza

po bardzo słabych danych dotyczący produkcji przemysłowej, te oczekiwania

ewoluowały w stronę braku zmian z polityce pieniężnej. Rada swoją bierną

postawą nie zaskoczyła. Nie oznacza to jednak, że więcej podwyżek nie

należy się spodziewać. Problem polega na tym, że wysokie tempo płac nadal

jest głównym zagrożeniem dla inflacji, a wspomniane wcześniej publikacje

mogą wskazywać na wyhamowanie wzrostu gospodarki. Rada będzie więc

oczekiwać na pocieszające dane ze sfery realnej, by móc ponownie zająć się

walką z inflacją. Zaostrzanie polityki monetarnej w sytuacji

spowalniającej gospodarki pewnie nikomu się nie uśmiecha. Oczywiście

mówiąc o spowolnieniu nadal mamy na myśli wzrost większy od 4 proc.

O takim wzroście Amerykanie mogą tylko pomarzyć. Jak podano w środę, tempo

wzrostu PKB w I kw. 2008 roku wyniosło 0,6 proc. Z jednej strony to

przecież bardzo słaby wynik, bo właściwie mówimy tu o wzroście, który

niewiele przekracza 0,1 proc. Z drugiej, biorąc pod uwagę okoliczności,

można odnieść wrażenie, że wszyscy się ucieszyli, że nie pojawił się

minusik przy zmianie PKB. Trzeba pamiętać, ze jest to szacunek wstępny,

który nie opiera się jeszcze na pełnych danych z marca, ale głównie na

tych ze stycznia i lutego. Zmianę mogą więc wprowadzić zarówno dane

dotyczące marca, jak i możliwa rewizja danych ze stycznia i lutego. Przy

tak niskim poziomie dynamiki, nawet niewielkie rewizje są w stanie zmienić

obraz sytuacji, a i nawet są w stanie zastąpić plus minusem. Zauważmy, że

obecnie wiele zależy od takich czynników, jak ruch na zapasach, czyli od

czynnika, który w literaturze akademickiej często w wyliczaniu PKB

uznawany jest za "możliwy do pominięcia". Tym razem liczy się każda setna

część procenta.

Oprócz PKB, w środę pojawiła się także inna informacja - Komitet Otwartego

Rynku obniżył stopy procentowe o 25 pkt. bazowych. Obecnie stopa funduszy

federalnych wynosi 2 proc. i jest już realnie ujemna nie tylko wobec

pełnej inflacji, ale także inflacji mierzonej wskaźnikiem PCE core. Ten za

I kw. wyniósł 2,2 proc. Przez część analityków i obserwatorów rynku ta

obniżka uważana jest za ostatnią w cyklu. Ceny obligacji długoterminowych

już od jakiegoś czasu spadają, podnosząc rentowność ych obligacji, która

małym kroczkami zbliża się do poziomu 4 proc. Tendencja uznawana jest za

przejaw oczekiwań, że nie tylko stopy nie będą już spadały, ale także

tego, że w dłuższym terminie będą one rosnąć.

Spadkowi cen obligacji towarzyszy poprawa na rynku amerykańskich akcji.

Pokonane zostały poziomy oporów. Na rynkach zagościł delikatny optymizm

dj.gif Nasdaq.gif SP500.gif Coraz częściej pojawiają się opinie, że

najgorszej jest już za nami. Ostatnio do tego chórku przyłączył się Warren

Buffett sugerujący, że najpoważniejsza faza niepokojów na rynku finansowym

jest już przeszłością i ryzyko załamania rynku finansowego maleje. Jednak

co innego rynek finansowy, a co innego sytuacja makroekonomiczna.

Ta ostatnia robi się ciekawa. Piątkowe dane o większym niż wcześniej

przypu zmiennych. Czwartkowy wskaźnik ISM nie zmienił swojej wartości

w porównaniu z odczytem z poprzedniego miesiąca. Nadal jest to wartość

niższa od 50 proc., a więc sugerująca kurczenie się gospodarki, a

właściwie jej części przemysłowej.

Można przypuszczać, ze jednym z poważniejszych argumentów obozu optymistów

będzie piątkowy raport o stanie rynku pracy w USA. Nie chodzi tu

oczywiście o niższą od prognoz stopę bezrobocia, bo na tę nikt już

właściwie nie patrzy. Kluczowymi pozostają zmiany liczby miejsc pracy w

sektorze pozarolniczym. Środowy raport ADP sugerował wzrost zatrudnienia w

sektorze prywatnym o 10k. Do tych danych podchodzono z rezerwą, bo w

ostatnich miesiącach publikacje ADP przeszacowywały wartość piątkowego

raportu rządowego i to znacznie. Tym razem również raport ADP był bardziej

optymistyczny od raportu rządowego, ale różnica była już mniejsza.

Piątkowe dane firmowane przez agencję rządową wskazują, że w kwietniu

ubyło w USA 20k miejsc pracy. Nadal mamy wiec do czynienia ze spadkiem,

choć nie tak dużym, jak się obawiano. Prognozy mówiły o spadku o ok. 50k

większym.

Te lepsze od prognoz dane ponownie rozbudziły nadzieję, że te gadanie o

recesji to jednak było tylko gadaniem, a gospodarka amerykańska ma się

lepiej i jeśli nawet przeżyła okres słabości, to był on krótki. Na razie

nikt nie mówi o szybkim powrocie na ścieżkę wzrostu, ale też coraz więcej

osób jest zdania, że osłabienie gospodarki było płytkie i nie pociągnie za

sobą poważniejszych skutków na rynku pracy.

Piątkowe dane faktycznie są lepsze od prognoz, choć nadal to jednak

spadek, a nie wzrost zatrudnienia. By nie wpadać w zbyt wczesną euforię

warto zwrócić uwagę na dwa fakty. Po pierwsze, zmienia się nieco forma

zatrudnienia. O ile liczba miejsc pracy jest w pewnym sensie stabilna, to

faktycznie maleje liczba zatrudnienia etatowego na korzyść zatrudnienia

tymczasowego. Zatem wszelkie ruchy przedsiębiorców na rynku pracy są

bardzo ostrożne i trudno tu mówić i trwałej poprawie.

Na drugi fakt zwrócili uwagę analitycy Economy.com Zarówno branża usług,

jak i branża produkcji dóbr zatrudnia pracowników wykonujących prace przy

produkcji dóbr, czy usług, oraz pracowników wspomagania i administracji. O

ile w sektorze produkcji dóbr obie grupy zatrudnionych (produkcja i

wspomaganie) notują spadek liczebności już od kilkunastu miesięcy, o tyle

grupa osób związana z produkcją usług do tej pory stale wzrastała. Jak

wskazują statystyki, jest to zwykle jedna z ostatnich grup zatrudnionych,

w której następuje spadek liczebności. W ciągu ostatnich 40 lat nie było

recesji, w czasie której nie zanotowałoby spadku liczby osób "produkcji

usług". Szczyt zatrudnienia w tej grupie przypada zwykle tuż przed

pojawieniem się recesji, lub niewiele później. O ile przyjmuje się, że

gospodarka amerykańska jest w stanie recesji to należy oczekiwać, że

wkrótce zaobserwujemy spadek liczebności miejsc pracy w sektorze

"produkcji usług". Wcześniejsze spadki zatrudnienia w tym sektorze

pozwalają analitykom szacować możliwe zmniejszenie się liczby miejsc pracy

o 555k-715k w ciąg 10 miesięcy. Tym samym zdaniem Economy.com liczba

comiesięcznych raportów o stanie rynku pracy ponownie może powrócić do

poziomu -100k. Tym samym obecna radość z lepszego raportu może okazać się

przedwczesna, bo rynek pracy nie odzwierciedla jeszcze w pełni problemów

gospodarki. Trudno obecnie stwierdzić, czy faktycznie do pogorszenia

sytuacji na rynku pracy dojdzie. Wiadomo w tej chwili, że nadal niewiele

czynników sygnalizuje możliwą poprawę, a jedne lepsze od pro

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego