Giełdy papierów wartościowych reagują nerwowo na informacje makroekonomiczne. Scenariusz jest zawsze taki sam: nerwowość jest tym większa, im bardziej ogłaszana informacja makroekonomiczna różni się od "oczekiwań rynku". Oczekiwania te z kolei powstają na podstawie ankietowania tzw. uczestników rynku.
Zarówno "oczekiwania rynku", jak i "uczestnicy rynku" wymagają kilku słów komentarza. Można odnieść wrażenie, że oba określenia sformułowane zostały na wyrost. Określenie rzeczywistych oczekiwań rynku w normalnych warunkach wymagałoby pogłębionego badania na reprezentatywnej próbie uczestników rynku. Uczestnicy rynku powinni zostać najpierw nazwani i zidentyfikowani, a następnie w profesjonalny sposób powinno być przeprowadzone badanie oczekiwań na odpowiedniej próbie losowej.
Odnoszę wrażenie, opierając się na polskiej praktyce, że badania nastrojów przeprowadzone są na chybcika przez agencje prasowe lub firmy konsultingowe. Badanymi są, jak przypuszczam, przypadkowo wybrani główni ekonomiści lub analitycy bankowi lub analitycy TFI. Nie można wykluczyć, że próba osób określających oczekiwania rynkowe jest w jakiś sposób obciążona, co oznaczałoby formułowanie wykrzywionych ocen.
Pod koniec kwietnia GUS podał dwie liczby, które, bez przesady, wstrząsnęły rynkiem informacji, wpływając przy okazji na nastroje inwestorów. Zarówno produkcja przemysłowa w marcu, jak i sprzedaż detaliczna okazały się niższe od "oczekiwań rynku". O ile w pierwszym przypadku sprawa była dość łatwa do wyjaśnienia, to w drugim - doszło do burzy w szklance wody.
Marcowa produkcja przemysłowa mogła wzrosnąć poniżej oczekiwań z kilku powodów. Mogło dojść do równoczesnego wahnięcia sezonowego i przypadkowego. Polska statystyka nie mierzy godzinowego czasu pracy, tylko liczy dni pracy. Tymczasem poza świętami wielkanocnymi, które zawsze wpływają na mniejszą produkcję, wiele osób mogło wykorzystywać przymusowo zaległe urlopy. Okres świąteczny prowadzi też do nieformalnych imprez w pracy, co raczej nie przysparza więcej produkcji. Nie ma zatem powodu do bicia na alarm.