Tylko o 3,4 proc., do 37,5 mln zł, wzrosła w I kwartale sprzedaż ES-System. Krajowe przychody producenta profesjonalnego oświetlenia nawet spadły, o 1,5 proc., do 27,5 mln zł. Wpływy z eksportu zwiększyły się o 19,4 proc., do 10 mln zł, w części dzięki wejściu na nowe rynki (Izrael, Katar, Islandia, Szwajcaria i Francja). Udział eksportu wzrósł do 26,7 proc. z 23,1 proc.

Prezes ES-System Bogusław Pilszczek tłumaczy niski wzrost łącznej sprzedaży tym, że firma miała bardzo wysoko zawieszoną poprzeczkę. Chodzi o efekt wysokiej bazy. Rok wcześniej jej obroty wzrosły o 43 proc., bo realizowała wówczas zamówienia przesunięte z końca 2006 r.

W I kwartale wzrosły koszty sprzedaży ES-System o 23,6 proc., do 7,2 mln zł. Głównie z powodu większych o 18,2 proc. wydatków na wynagrodzenia i świadczenia pracownicze. Przy sezonowo niższych przychodach odbiło się to na zysku operacyjnym. Spadł o 14,7 proc., do 3 mln zł. Zysk netto wyniósł 2,5 mln zł i był wyższy o 2 proc., dzięki dodatnim różnicom kursowym i zyskom z lokowania nadwyżek finansowych. Choć rynek chłodno zareagował na wyniki (kurs tracił nawet 6 proc., ale na koniec zyskał 0,6 proc.), to Pilszczek ocenia je pozytywnie. - Fajerwerków faktycznie nie ma, ale są zgodne z planem. Co więcej, prawie 20-proc. wzrost zamówień na koniec marca w porównaniu z 2007 r. pokazuje potencjał w kolejnych miesiącach - stwierdza. Spodziewa się wzrostu sprzedaży w 2008 r. o 15-18 proc. (tak rosła w latach 2005-2007). Powinno to zrekompensować rosnące wydatki na wynagrodzenia. Głównym motorem rozwoju pozostanie eksport (ma przynieść ok. 30 proc. przychodów). Wzrost zysku netto ma być dwucyfrowy. Szef ES-System chce, aby w 2008 r. rentowność netto wzrosła do ok. 9 proc. z 7,5 proc. w 2007 r. (w I kwartale wyniosła 6,6 proc.) - Chcemy to osiągnąć, lepiej pilnując kosztów i zwiększając opłacalność eksportu, dzięki niewielkiej podwyżce cen i stałemu dążeniu do równowagi bilansu walutowego w obszarze zakupów i sprzedaży - mówi.