Biznes brokerski na rynku walutowym (tzw. foreksie) staje się coraz bardziej zyskowny. Jak dotychczas działa na nim zaledwie kilku graczy: trzy domy maklerskie z siedzibą w Polsce (X-Trade Brokers, IDMSA i TMS Brokers). Oprócz nich transakcje na walutach oferują notyfikowani w Polsce tzw. agenci inwestycyjni domów maklerskich z innych krajów, na przykład EFIX Polska (ramię londyńskiego GFT Global Market).
Żaden broker nie chce zdradzić, jakie inkasuje zyski z działalności na rynku forex. Przyznają jednak, że szczególnie ostatnie miesiące pozwoliły im żyć jak pączki w maśle. Z nieoficjalnych informacji "Parkietu" wynika, że relacja zysku netto do zainwestowanego kapitału może przekraczać w tym biznesie nawet 100 proc.
Ostatnie miesiące upływają pod znakiem zarówno dekoniunktury giełdowej, jak i rosnącej zmienności na rynku walutowym. To okoliczności zachęcające inwestorów do większego zainteresowania foreksem i porzucenia choć części inwestycji na rynku kasowym. Co więcej, firmy foreksowe w swojej ofercie mają nie tylko instrumenty walutowe, ale również pochodne na rynek surowcowy, choćby na ceny ropy czy złota. Wzrosty trwające na rynku towarów dodatkowo potęgują zainteresowanie klientów.
Zmienność i dekoniunktura
W ostatnich miesiącach na parkiecie najpierw ceny akcji spadały, a od paru tygodni trwa trend boczny, co utrudnia zarabianie pieniędzy. W takich okresach inwestorzy szukają innych szans na zyski, korzystając z instrumentów pochodnych i przenosząc się na rynki, na których "coś się dzieje", czyli charakteryzują się większą zmiennością. Rzeczywiście, od drugiej połowy minionego roku stale zwiększa się skala wahań notowań najpopularniejszej pary walutowej EUR/USD. Mierzący ją wskaźnik ATR miał w lipcu 2007 r. zaledwie 0,46 proc., teraz jest ponad dwa razy większy. Opisuje on przeciętną skalę wahań kursu z sesji na sesję, uwzględniając ekstrema notowań z poszczególnych dni.