Już po wielkości obrotu widać, że do zmian cen na wczorajszej sesji należy podchodzić z rezerwą. Dopiero po 15.30 osiągnięty został poziom 500 mln zł, a po całym dniu notowań nie pękło nawet 650 mln zł. Wczoraj na rynku kasowym ceny spadły, ale to jeszcze niczego poważnego nie oznacza i nie chodzi tu nawet o to, że na terminowym w końcówce mieliśmy sporą zwyżkę, która dała plusy. Skala wcześniejszej przeceny nie była duża, a poza tym nadal przebywamy nad poziomem wsparcia. Zatem przesadna panika i zbyt daleko idące wnioski nie są wskazane. Słabość popytu była widoczna, ale trudno stwierdzić, byśmy wczoraj mieli do czynienia z atakiem podaży. Mała wartość obrotu na to nie pozwala. Ceny wprawdzie spadły pod poziom dołka z 15 maja, powiększając ówczesną przecenę, ale nadal trzymamy się nad dołkiem z 9 maja, a to właśnie ten dołek jest dla nas ważniejszy. Oddalenie się od poziomu oporu jest oznaką słabości popytu, ale jeszcze nie jego kapitulacji (końcówka sesji jest tego dowodem). Można mówić o odbiciu od oporu, ale sygnałem do większej przeceny będzie dopiero pokonanie pierwszego wsparcia. Podaż nie powinna się zbyt wcześnie cieszyć. Nawet mimo optycznej przewagi. Ostatecznym jej wyznacznikiem jest bowiem cena, a ta nie spada zbyt szybko.

W trakcie dnia pojawiły się dane makro dotyczące polskiej gospodarki. Prognozy analityków zostały potwierdzone. Mamy nadal do czynienia ze wzrostem zatrudnienia i szybkim wzrostem płac. Tym razem zwyżka ta przyspieszyła do ponad 12 proc. Pamiętamy, że wzrost płac to w tej chwili jeden z głównych czynników wpływających na poziom inflacji. Do tej pory władze monetarne reagowały na szybki wzrost płac zacieśnianiem polityki monetarnej. Po takich danych wydaje się, że to zacieśnianie się jeszcze nie zakończyło. Z wypowiedzi członków Rady Polityki Pieniężnej można wnioskować, że na kolejny ruch podnoszący cenę pieniądza trzeba będzie poczekać do czerwca. Na majowym posiedzeniu frakcja jastrzębi będzie prawdopodobnie w mniejszości.

Wczorajsze notowania zakończyliśmy znaczną dodatnią bazą (+35 pkt). Można to uznać za przejaw optymizmu graczy na rynku terminowym. Emocje powinny być jednak tonowane. Końcowy wyskok cen kontraktów jeszcze niczego nie zmienia. Popyt musi sprawdzić się przy poziomie oporu. Inaczej nadal będziemy się wahać w trendzie horyzontalnym.