"Wtorkowa sesja miała przebieg niewiele ciekawszy, niż dzień wcześniej, a w ostatecznym rozrachunku jesteśmy prawie dokładnie na tym samym poziomie, co na koniec zeszłego tygodnia. Na plusach dzień zaczynały także zachodnioeuropejskie giełdy, jednak tam szybko inicjatywa została przejęta przez stronę podażową"- ocenił Krzysztof Pado, analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego.
Podobny początek dnia był także udziałem warszawskiego parkietu. Przed godziną 10-tą notowania znalazły się poniżej otwarcia, w przeciwieństwie jednak do zagranicznych parkietów, w Warszawie pojawił się popyt, który pozwolił powrócić do wzrostów.
"Około południa kurs ustabilizował się w okolicach 2.925-2.930 pkt. Chociaż wzrost indeksu blue-chipów w godzinach popołudniowych nie był duży (około 0,5%) to i tak nasz parkiet należał wtedy do najmocniejszych w Europie za Turcją i Węgrami. Po dłuższym weekendzie do handlu wrócili amerykańscy inwestorzy a tamtejsze indeksy rozpoczęły sesję na niewielkich plusach"- skomentował Pado.
O godzinie 16-tej został opublikowany indeks zaufania konsumentów Conference Board, który w maju spadł mocniej od prognoz i wyniósł 57,2 pkt. Wbrew pesymistycznym przewidywaniom, w kwietniu wzrosła jednak sprzedaż nowych domów w USA o 3,3% wobec prognozy 1,1%.
"Ostatecznie te mieszane informacje zostały w pozytywny sposób zinterpretowane przez amerykańskich inwestorów, gdzie indeksy zaczęły dosyć dynamicznie rosnąć. W Warszawie wydawać się mogło, że inwestorzy w miarę spokojnie zakończą sesję lekkim wzrostem. Jednak fixing, jak to ostatnio często ma miejsce, zmienił obraz rynku i ostatecznie zakończyliśmy dzień na czerwono na poziomie 2.909,5 pkt (-0,2%)"- poinformował analityk BDM.