Fiaskiem zakończyła się kolejna tura negocjacji Urzędu Komunikacji Elektronicznej z nadawcami telewizyjnymi w sprawie uruchomienia naziemnej telewizji cyfrowej i podziału częstotliwości uwolnionych po wyłączeniu nadajników analogowych. Jak pisaliśmy wczoraj, w poniedziałek do późnych godzin wieczornych trwały rozmowy, w których uczestniczyli przedstawiciele TVP, TVN, Polsatu, UKE oraz KRRiT. We wtorek do gry włączył się też parlament. Decyzje podjęte przez posłów mogą pokrzyżować ambitne plany Anny Streżyńskiej, szefowej UKE, by proces cyfryzacji telewizji rozpocząć już jesienią tego roku.
Do porozumienia nie doszło
- Nie doszło do porozumienia w sprawie podziału częstotliwości, chociaż tym razem to nie była wina nadawców - powiedziała "Parkietowi" Anna Streżyńska. - UKE nie może się dogadać z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji, czy drugim multipleksem (wiązką częstotliwości, na której będą nadawane programy telewizyjne) ma zarządzać operator aktywny czy pasywny - stwierdziła prezes UKE. Streżyńska wyjaśnia, że optuje za aktywnym operatorem, który mógłby swobodnie wybierać nadawane programy. Tymczasem KRRiT chce operatora pasywnego, ponieważ sama chce decydować, jaka będzie oferta programowa nowej platformy cyfrowej.
Sejm chce decydować
We wtorek strategią tworzenia naziemnej telewizji cyfrowej zajęły się sejmowe komisje infrastruktury oraz kultury i środków przekazu. I tu prezes Streżyńską czekała niemiła niespodzianka. - Wyniki negocjacji w sprawie podziału częstotliwości powinny być zaakceptowane przez Sejm w drodze ustawy lub uchwały - powiedział poseł Janusz Piechociński (PSL). - Po zakończeniu pracy zespołu (nadawcy, UKE i KRRiT - red.) musi powstać mapa drogowa cyfryzacji telewizji, którą zaakceptuje rząd i parlament. Wydaje się, że trzeba będzie też przyjąć specjalną ustawę - stwierdziła poseł Elżbieta Kruk (PiS).