Uwaga inwestorów na Wall Street skoncentrowała się na rekordowych cenach ropy. Jeżeli uznać, że giełda jest barometrem koniunktury gospodarczej, to będąca w długoterminowym trendzie wzrostowym ropa tej koniunkturze szkodzi i rynek akcji powinien to odzwierciedlać. Analitycy Merrill Lynch wyliczyli, że jeżeli ceny ropy znacząco nie spadną, to amerykańska gospodarka urośnie w tym roku zaledwie o 0,6 proc., przy inflacji na poziomie 4-4,5 proc. Natomiast w przyszłym roku PKB może spaść o 0,3 proc.
To, że tak późno rynek akcji reaguje na rekordowe ceny ropy, szczególnie nie dziwi. Giełdy z natury kierują się emocjami. Zakładając jednak, że w najbliższym czasie logiki na Wall Street będzie nieco więcej niż zwykle, to kluczowa staje się odpowiedź na pytanie, czy giełda nie wpadnie w "pułapkę ropy". W tej chwili rekordowe cen ropy są najpoważniejszą przeszkodą w kontynuacji wzrostowej korekty spadków z przełomu roku. Korekty bazującej głównie na założeniu, że amerykańska gospodarka wyraźnie przyśpieszy w II połowie roku.
Ewentualne silniejsze spadki cen "czarnego złota" będą zdecydowanym impulsem wzmacniającym rynek akcji. Tyle tylko, że taki spadek jest prawdopodobny tylko w sytuacji, gdyby inwestorzy mocno obawiali się o wzrost gospodarczy w Stanach Zjednoczonych. Tymczasem takie obawy nie sprzyjają zakupom akcji, gdyż negują tezę, która legła u podstaw korekty. I odwrotnie. Lepsze dane makro z USA, stanowiące potencjalny impuls do wzrostów cen akcji, będą automatycznie wzmacniały trend wzrostowy na rynku ropy, zwłaszcza że sezon wakacyjnych wyjazdów i huraganów tworzą warunki do wzrostu cen. To zaś będzie ograniczało zakupy akcji.
Sytuacja techniczna na wykresach S&P500 i DJIA, jakkolwiek w ostatnim tygodniu zostały wygenerowane wstępne sygnały sprzedaży, nie przesądza jeszcze o zakończeniu wzrostowej korekty. Dlatego odpowiedź o rolę ropy nabiera szczególnego znaczenia.
X-TRADE BROKERS DM