Niedawno czarnogórska prasa poinformowała o tym, że rosyjski oligarcha Roman Abramowicz chce kupić kawałek wybrzeża tego kraju. Za malownicze tereny wokół miejscowości Valdanos, w których skład wchodzi jedna z największych, niezagospodarowanych piaszczystych plaż nad Adriatykiem, chciał rzekomo zapłacić ponad 1,2 mld euro. Działka, która ponoć znalazła się w polu zainteresowania miliardera, jest sprzedawana przez rząd. Inwestor, który ją kupi, będzie zobowiązany do wybudowania tam pięciogwiazdkowego kompleksu hotelowo-rekreacyjnego. Przedstawiciele Abramowicza zdementowali jednak ten "fakt medialny". Złośliwi wskazują, że był on jedynie sprytnym zagraniem marketingowym władz w Podgoricy. Plotka o zainteresowaniu Abramowicza inwestycjami na adriatyckim wybrzeżu była jednak bardzo prawdopodobna. Tamtejsze domy, mieszkania i działki są uznawane za atrakcyjne dla inwestorów.
Podobnie jak w Chorwacji
Czarnogórski rynek nieruchomości bardzo przypomina chorwacki. W obu krajach duży wpływ na atrakcyjność rynku mają turystyczne walory okolic, w których położone są przeznaczone na sprzedaż domy i mieszkania (ciepłe wody Adriatyku, piaszczyste plaże, śródziemnomorski klimat). Obydwa państwa doświadczyły również podobnego boomu cenowego związanego z rozpadem Jugosławii. Czarnogóra różni się jednak od Chorwacji dużo liberalniejszym prawem, jeśli chodzi o zakup nieruchomości przez cudzoziemców. Mogą oni nabywać tam domy, mieszkania i ziemię rolną praktycznie na takich samych zasadach co obywatele tego kraju. Wystarczy tylko zapłacić 2 proc. podatku od wartości nabytego mienia.
Boom od 2001 roku
Czarnogórskie wybrzeże już za czasów Tity było popularnym miejscem na zakup nieruchomości. Kupowali je wtedy niemal wyłącznie obywatele Jugosławii, a na sprzedaży zarabiały oprócz osób fizycznych również państwowe firmy. W latach 80. zaczęli