Eksperci mówią o spowolnieniu

Aktualizacja: 27.02.2017 13:13 Publikacja: 09.06.2008 07:44

Według głównego ekonomisty Pekao Andrzeja Bratkowskiego, do końca roku będą miały miejsce dwie podwyżki stóp procentowych. - Mimo silnego złotego, będzie potrzebny dalszy ich wzrost. Tak, by w przyszłym roku inflacja była niższa - twierdzi Bratkowski.

Ekonomista prognozuje dalsze spowolnienie gospodarcze w naszym regionie Europy w tym i przyszłym roku. - Dotknie ono także i Polskę - mówi. Podobnego zdania jest Debora Revoltella, główna ekonomistka Grupy UniCredit.

- W tym roku należy oczekiwać w Polsce nieznacznego spowolnienia gospodarczego wobec 2007 roku - uważa Bratkowski. Według niego, w przyszłym roku wzrost gospodarczy będzie na poziomie 4,6 proc., a w 2010 r. oczekuje - za sprawą rosnących nakładów inwestycyjnych - przyspieszenia polskiej gospodarki.

Ekonomista Pekao podkreśla, że Polska nie odczuwa w takim samym stopniu kryzysu na międzynarodowych rynkach finansowych, co kraje nadbałtyckie i te z południa Europy.

- Zmiany na rynku globalnym najmniej odczuwają kraje Europy Środkowej. I będzie tak dalej - potwierdza Revoltella.

Jakie są przyczyny większej odporności na kryzys finansowy polskiego rynku? - Wynika to z tego, że nasz kraj w momencie rozpoczęcia kryzysu był w fazie przyspieszenia gospodarczego - ocenia Bratkowski. Ekspert dodaje, że przyczyniła się do tego również bardzo restrykcyjna polityka gospodarcza z ostatnich lat.

Według Bratkowskiego, w okresie przed akcesją do Wspólnoty Europejskiej napływ inwestycji do naszego kraju związany był głównie z prywatyzacją. Z kolei po wejściu do Unii napłynęły do nas inwestycje skierowane na produkcję eksportową. - To spowodowało, że obecnie, mimo pogorszenia koniunktury, mamy silny proeksportowy efekt, a inwestycje są mało wrażliwe na aprecjację złotego - dodaje.

Bratkowski zwraca także uwagę, że w porównaniu z innymi krajami koszty inwestowania w Polsce są niższe. - Stąd mamy silny wzrost eksportu, mimo silnego wzrostu popytu krajowego - uważa ekonomista.

Z kolei według Revoltelli, do krajów nadbałtyckich napływa coraz mniej kapitału. - Do tego banki prowadzą surową politykę kredytową. Ponadto deficyt bieżący w tych krajach jest bardzo wysoki - wskazuje ekonomistka UniCredit.

Ekonomiści wyrazili także swoje zdanie o sytuacji na polskim rynku nieruchomości. Według nich, nie należy się spodziewać kryzysu na miarę USA. Obydwoje przewidują zahamowanie, a nawet spadek cen mieszkań. - Wyjątkiem mogą być lokale w małych miastach - mówi Bratkowski.

Bratkowski zwrócił uwagę, że w naszym kraju oddaje się mało mieszkań do użytku w porówaniu z krajami Zachodu. Z kolei Revoltella twierdzi, że mają znacznie niższy standard.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy