- Oni zabijają kurę znoszącą złote jaja - w ten sposób Claudio Loser, były dyrektor w Banku Światowym, skomentował trwający właśnie w Argentynie strajk rolny. Kraj ten, od dziesięcioleci jeden z czołowych eksporterów, nie korzysta z obecnych zwyżek cen na rynkach spożywczych z powodu protestów.
Argentyńscy farmerzy strajkują od trzech miesięcy. Zdołali przez ten czas sparaliżować dostawy żywności do miast oraz wpłynąć na znaczący spadek popularności pani prezydent Cristiny Kirchner Fernandez. To właśnie głowa argentyńskiego państwa najbardziej przyczyniła się do zaistnienia obecnego kryzysu. W marcu zwiększyła ona cła eksportowe na żywność z 35 do 46 proc. Chciała skłonić w ten sposób farmerów do skierowania większej ilości pszenicy, kukurydzy i mięsa na krajowy rynek oraz ograniczenia areałów uprawy soi. Pani prezydent liczyła, że to zarządzenie przyczyni się do zahamowania wzrostu cen. Niestety przeliczyła się. Farmerzy w odpowiedzi na podwyżkę ceł sparaliżowali kraj.