Piątek 13., mimo że rozpoczął się spadkami na warszawskiej giełdzie, to ostatecznie pechowy dla posiadaczy akcji nie był. I to nie tylko dlatego, że wszystkie indeksy zakończył dzień na plusach. A dlatego, że białe dzienne świece wyrysowane na wykresach indeksów WIG i WIG20, razem z analogicznymi świecami z czwartku, dają nadzieję na wzrostowe odbicie w przyszłym tygodniu. Jego celem mogłyby być wtorkowe luki bessy na wykresach wspomnianych indeksów, czyli odpowiednio poziomy 43 782,32-45 029,57 pkt oraz 2765,56-2812,83 pkt.
Przy utrzymujących się w ostatnich dniach niskich obrotach, wykreowanie takiego wzrostu nie powinno być problemem. Tyle tylko, że na razie nie ma sygnałów, żeby taki wzrost mógł mieć inny charakter, niż tylko korekcyjny.
Przede wszystkim wskazuje na to analiza techniczna. Wtorkowe wybicie WIG-u dołem z czteromiesięcznego trendu bocznego, który od dołu zamykał styczniowy dołek na poziomie 44 509,36 pkt, a od góry lutowy szczyt na poziomie 50 193,53 pkt, jest silnym sygnałem sprzedaży. Jego konsekwencją powinien być spadek do 40 000 pkt. To plan minimum dla tego indeksu. Plan maksimum, nieco mniej prawdopodobny, to spadek w okolice 36 020,66 pkt. Tam silne wsparcie tworzy dołek z 14 czerwca 2006 roku.
Wybicie dołem z trendu bocznego to nie jedyny sygnał sprzedaży na wykresach. W tym miejscu można w zasadzie wymienić całą gamę takich sygnałów. Dlatego też ewentualny powrót indeksu WIG powyżej 44 509,36 pkt, czy bardziej prawdopodobny powrót indeksu WIG20 ponad 2741,73 pkt, nie będzie negował spadkowego scenariusza. Tak się stanie dopiero z chwilą zamknięcia przez oba indeksy poniedziałkowych luk bessy, czyli z chwilą wybicia WIG20 ponad 2864,57 pkt, a WIG ponad 45 819,40 pkt.
Analiza techniczna nie daje obecnie większych nadziei na trwalsze wzrosty. Pocieszać może jedynie fakt, że obecna fala spadkowa prawdopodobnie będzie ostatnią w rozpoczętej przed rokiem bessie. Chociaż nie można jednocześnie wykluczać, że będzie też najbardziej wyniszczającą.