Dramatyzm wydarzeń w sektorze bankowym w USA i Europie Zachodniej przekłada się też na rynki walutowe. Co więcej, natłok informacji sprawia, że notowania stają się coraz bardziej nieprzewidywalne.
Podczas gdy wydawało się, że reakcje rynku skupią się wczoraj na zaakceptowanym właśnie amerykańskim planie ratunkowym Paulsona (jego zapowiedzi miały raczej negatywny wpływ na kurs dolara), to plan ten odszedł w cień w obliczu tarapatów, w jakie popadły nagle europejskie banki. W efekcie wczorajsze gwałtowne umocnienie dolara jest nie tyle wyrazem nadziei na zakończenie kryzysu, ile automatyczną konsekwencją osłabienia euro.
Można oczekiwać, że podwyższona zmienność będzie towarzyszyć inwestorom również w najbliższych dniach, niekoniecznie doprowadzając jednak do wyklarowania się trwałego trendu. Do wsparcia na poziomie ostatniego dołka EUR/USD (1,394) jest wciąż daleko - wczoraj po południu kurs eurodolara nieznacznie przekraczał 1,440.