Pierwsza sesja tygodnia okazała się dość spokojną. Wprawdzie rozpiętość wahań sugerowałaby, że w trakcie dnia mieliśmy do czynienia ze sporą zmiennością (ponad 100 pkt), ale jest to złudzenie. Ekstrema sesji zostały ustalone przed południem. Później zmienność siadła. Zmiany cen były bardzo powolne, co sprawiało, że sesja był właściwie nudna. Notowania zakończyły się na poziomie piątkowego zamknięcia, co tylko potwierdza, że wczorajsze wahania nie wniosły niczego nowego do oceny rynku. Trend jest nadal spadkowy, a takie dni raczej potwierdzają, że popyt sobie nie radzi z podniesieniem cen.

Po ostatniej przecenie zaczęły pojawiać się głosy, że jest mało prawdopodobne, że zejdziemy poniżej minimum na 1719 pkt, a zatem można już rozważać otwarcie długich pozycji. Faktycznie, jesteśmy już dość nisko. Przypomnę jednak, że podobne rozważania pojawiały się już wcześniej, a skutek ewentualnego ulegania pokusie wejścia na rynek, licząc na wzrost cen okazał się opłakany. Nikt nie może bowiem zaręczyć, że ceny kontraktów mimo wszystko nie spadną jeszcze niżej. Biorąc pod uwagę długi termin, otwieranie pozycji w tej chwili być może się opłaci. Tylko ilu mamy na rynku prawdziwych inwestorów długoterminowych? Na rynku kontraktów jest ich jeszcze mniej. Zresztą nawet rozważając inwestycje z myślą o miesiącach czy latach, nadal warto chyba poczekać aż rynek zawróci. W imię czego bowiem ktoś ma narażać kapitał na niepotrzebne ryzyko? Czy chęć złapania dołka jest aż tak silna?

Kwestią rozstrzygającą jest wielkości zysku, a ta wynika z ryzyka podejmowanego przez inwestora. Warto sobie odpowiedzieć na pytanie, czy nie lepiej otworzyć nieco większą pozycję, gdy rynek już będzie rósł, zamiast małych "hazardów" ze strachu, że niżej już się otworzyć nie da? Jak uczy historia, zwykle się da. No i podstawowe pytanie, dlaczego wchodząc zbyt szybko w długie pozycje, ograniczamy możliwość powiększenia zysków z pozycji krótkich, skoro na razie nie ma żadnych podstaw nie tylko do otwarcia długich pozycji, ale choćby nawet zamknięcia krótkich.

Rynek jest miejscem, które nagradza cierpliwych. Dotyczy to zarówno powstrzymania się od nagłych ruchów, jak i spokojnego oczekiwania na sygnały. Jeśli nawet ceny teraz skoczą, to jest spora szansa, że po jakimś czasie będą w okolicy dołka ponownie.