Czy też może początek przygotowań do silnej korekty, trwających od wakacji spadków, które obniżyły wartość indeksu WIG20 o 43,5 proc. (w ostatni piątek, kursy zamknięcia)? Takie silne odbicie, jak sugeruje zachowanie polskiego rynku w przeszłości, mogłoby znieść 38,2-50 proc. ostatniej fali wyprzedaży. Dla indeksu dużych spółek oznacza to wzrost w przedziale 28-38 proc. w stosunku do piątkowego zamknięcia, natomiast dla indeksu szerokiego rynku zwyżkę o 26-36 proc. Jest więc o co grać.
Sesja na GPW rozpocznie się od wzrostów. Zważywszy na spadek aktywności sprzedających w ostatnich dniach, można oczekiwać otwarcia 3-4 proc. powyżej wtorkowego zamknięcia.
Dziś argumentów do kupna akcji jest aż nadto. Poczynając od ogólnej poprawy klimatu inwestycyjnego na świecie, poprzez wzrostowe korekty na miedzi i ropie sprzyjające wzrostom spółek surowych, czy też umocnienie złotego (dziś rano USD/PLN 2,86 zł, a EUR/PLN 3,64 zł, wobec odpowiednio 3,15 zł i 3,98 zł w ostatnich dniach), a kończąc na wczorajszych silnych wzrostach na Wall Street.
Wymowa tego ostatniego czynnika w sposób oczywisty jest najsilniejsza. Ruch indeksu S&P500 o 10,8 proc. i DJIA o 10,9 proc. musi robić wrażenie. Szczególnie, że w odróżnieniu od równie euforycznych wzrostów z dnia 13 października br., ma szanse okazać się trwały.
Głównie dlatego, że euforia wystąpiła w innym otoczeniu rynkowym, niż to z pierwszej połowy października. Obecnie sytuacja na rynkach finansowych powoli się stabilizuje, co pokazuje chociażby gwałtowny spadek stawki LIBOR. Ustały również obawy o sytuację na rynkach wschodzących, gdzie m.in. obawiano się bankructw niektórych krajów. Kończy się też okres zbierania gotówki przez różnego rodzaju międzynarodowe fundusze, do czego zmusiła ich sytuacja rynkowa.