Na dzisiejszym przetargu Ministerstwo Finansów sprzedało obligacje dziesięcioletnie o wartości 3 mld zł, przy popycie 5,6 mld zł.
Inwestorzy płacili za papiery średnio 995,34 zł, co odpowiada rocznej rentowności na poziomie 5,803 proc. To znacznie lepiej, niż na ostatniej aukcji „dziesięciolatek” w styczniu (wtedy średnia rentowność sięgnęła 6,215 proc.), lepiej też, niż rentowność papierów oferowanych na przetargu zamiany w maju (6,01 proc.). Wyższe ceny MF uzyskiwał ostatnio w listopadzie 2010 r., kiedy rentowność na aukcji sięgnęła 5,772 proc.
Przetarg pokazuje, że już nie tylko na rynku wtórnym, ale także w ofertach pierwotnych wycena polskich obligacji jest wyższa, niż hiszpańskich. Dziś rząd w Madrycie plasując papiery dziesięcioletnie zgodzić się musiał na rentowność na poziomie 5,9 proc.
Zdaniem dilerów i analityków, aukcji w Warszawie pomógł fakt, że po raz pierwszy oferowane były papiery nowej serii zapadającej w październiku 2021 r., co skłonić mogło fundusze do uzupełnienia portfeli. Spore było także zainteresowanie inwestorów z zagranicy, którzy – jak pokazują statystyki MF – mają w portfelu 37 proc. całej poprzedniej serii „dziesięciolatek”.
Od początku roku rząd uplasował na rynku papiery za 77,8 mld zł (w tym 20,3 mld zł na aukcjach zamiany).