W II kwartale ubezpieczyciel miał 894 mln zł zysku, przy oczekiwanych przez rynek 783 mln zł. Na koniec roku spółka powinna poprawić ubiegłoroczny rezultat, gdy miała 2,34 mld zł zysku. Po pierwszym kwartale, gdy ubezpieczyciel miał wynik netto na poziomie 791,2 mln zł, analitycy podnieśli swoje oczekiwania dotyczące rocznego wyniku do 2,8 mld zł.
– Wyniki są bardzo dobre, lepsze od oczekiwań. To zasługa przede wszystkim wyższej od spodziewanej marży operacyjnej w segmencie grupowych ubezpieczeń na życie, która wyniosła 24 proc. Zrównoważyło to nieco wyższe odszkodowania w sektorze majątkowym oraz niższy od spodziewanego zysk z inwestycji. Spodziewamy się, że w przyszłości będzie to oznaczać wypłatę hojnej dywidendy – zauważa Michał Kuzawiński, analityk JP Morgan.
– Podejrzewam, że po półrocznych, bardzo dobrych wynikach przewidywania rynku odnośnie do zysku netto wzrosną do 3 mld zł. Nie chcemy wyprzedzać faktów, wierzę jednak, że jeśli nie wydarzą się nieprzewidywane zdarzenia, tegoroczny wynik będzie lepszy od osiągniętego w 2011 roku – mówi Przemysław Dąbrowski, członek zarządu PZU odpowiedzialny za finanse.
Nieprzewidywalnymi wydarzeniami, o jakich mówi, mogłyby być albo dramatyczne wydarzenia na rynkach finansowych, które odbiłyby się na inwestycjach spółki, albo wyjątkowo poważne szkody katastroficzne. – Dotychczas aura obchodziła się z rynkiem bardzo delikatnie. To, co jednak zaważyło negatywnie na naszych wynikach, to rezerwy z tytułu gwarancji dla sektora budowlanego – podkreśla Andrzej Klesyk, prezes PZU. Spółka odpisała z tego tytułu 132 mln zł i jak dodaje prezes, to kwoty wynikające z bardzo konserwatywnego podejścia do ryzyka. Całość ekspozycji ubezpieczyciela na gwarancje to około 2,5 mld zł brutto, jednak władze firmy zaznaczają, że w ubezpieczeniach finansowych we wszystkich znaczących umowach udział reasekuratorów przewyższa połowę zobowiązań.