Choć w piątek znów złoto było droższe, analitycy rynku surowców uważają to zjawisko za znaczące. Wskazuje ono, że inwestorzy coraz bardziej wierzą w trwałe ożywienie w światowej gospodarce.
Od połowy lat 90. platyna cały czas kosztowała więcej niż złoto. W 2008 r. różnica cen sięgnęła aż 1246 USD za uncję. Relacja cen tych metali zmieniła się dopiero w połowie 2011 r. Od tamtego czasu do minionego tygodnia tylko raz, w marcu ub.r., platyna odzyskała przewagę. Latem ub.r. była tańsza od złota nawet o 200 USD.
Jak tłumaczy Adrian Ash, główny analityk platformy handlu metalami szlachetnymi BullionVault, różnica w cenach platyny i złota stanowi dobry wskaźnik nastrojów na rynkach. Platyna ma bowiem szerokie zastosowanie w przemyśle, więc zwyżki jej cen są miarą koniunktury w globalnej gospodarce. Z kolei złoto jest wykorzystywane głównie jako bezpieczna przystań, w której można przechowywać kapitał w okresie zawirowań na rynkach i luźnej polityki pieniężnej, grożącej inflacją. Część analityków wskazuje jednak, że cena platyny nie musi wcale wiele mówić o koniunkturze, bo waha się też pod wpływem zmian jej podaży.